Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Narcissa Malfoy Administrator
|
Wysłany:
Wto 17:07, 08 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 983 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!
|
Na początku chciałam napisać, że podoba mi się fragment z Lucjuszem i Rissą ( chodzi oczywiście o rozdział Kasi )... reszta też jest całkiem niezła xD
Sakura & Severus
Cała czwórka siedziała w salonie. Sakura patrzyła na swoich rodziców ze wściekłością. Dobrze wiedziała, że ją bardzo kochają, ale to co robili… jak mogli nie wierzyć Severusowi?
- Możecie zostaniecie dłużej? - zapytała pani Hanuro.
Sakura wygięła swoje usta i machnęła przecząco głową.
- Z chęcią - odrzekł szybko profesor widząc niezadowoloną minę dziewczyny.
Matka Sakury klasnęła cicho w ręce i wyszła z salonu, zaś jej ojciec przyglądał się badawczo nauczycielowi.
- Od kiedy? - zapytała po chwili.
- Co od kiedy? - odpowiedziała Japonka.
- Od jak dawna jesteście ze sobą? - wyjaśnił ojciec. - Od balu?
Sakura oblała się rumieńcem, tak naprawdę sama nie wiedziała jak to się stało. Nie było takiego dnia, kiedy oficjalnie stwierdzili, że są ze sobą.
Oparła się o Severusa i otworzyła usta… następnie szybko je zamknęła.
- Tak szczerze, to nie mam pojęcia kiedy to się zaczęła - wytłumaczyła ojcu, a Severus przyznał jej rację.
- Powiedzcie mi, jak to wygląda - zażądał pan Hanuro.
- Słucham? -odparł mistrz eliksirów.
- Gdzie się spotykacie, chyba nie w szkole na przerwach - zaśmiał się ojciec Sakury, a na twarzy dziewczyny pojawił się grymas.
- Aktualnie jesteśmy w … - zaczęła Sakura, ale w porę ugryzła się w język.
- Tak w szkole, ale jak na razie nikt o tym nie wie - uprzedził Snape.
- To dobrze.
Nagle do pokoju weszła matka Sakury, w ręce trzymała wielką tace z ciastkami i napojami. Położyła je na stole, po czym rzekła:
- Zajadajcie, Sakuro na pewno jesteś bardzo głodna.
Japonka sięgnęła po ciastko i zaczęła jeść.
- Ile tygodni? - zapytała matka Hanuro.
Severus zmarszczył czoło.
- Pytałem już o to - zauważył pan Hanuro.
- Dziewczynka czy chłopiec? - zaśmiała się kobieta.
- Co? - wrzasnęła Sakura z ustami wypełnionymi po brzegi.
- Jesteś w ciąży - stwierdziła pani Hanuro. - To dlatego się żenicie, prawda? - oświadczyła.
Meg & Narcyza
Pani Malfoy odwróciła się do wili, która krzyknęła, że Meg musi zostać ukarana.
- Z tego co wiem, nie wszystkie procesy kończyły się skazaniem winnych - zaczęła Narcyza próbując uratować swojego syna i przyszłą panią Malfoy.
- Babciu, czytałam o tym w twojej książce - stwierdziła Meg, kiedy sobie przypomniała rozdział „Procesy wil i prawo do uwodzenia mężczyzn”.
Kilka wil westchnęła głośno patrząc na Meg.
- Dobrze poinformowana - zaczęła jedna z nich.
Kolejna kiwnęła głową z niedowierzaniem.
- A chłopak? - pisnęła wila, która siedziała w ostatnim rzędzie.
- Złożył przysięgę, jest gotów do zawarcia małżeństwa - oświadczyła Narcyza. - Jako jego matka mogę za niego poświadczyć - skończyła.
- To nam nie daje pewności! - oburzyła się pewna kobieta, która z powodu emocji wstała i zaczęła wymachiwać rękami. - To niedorzeczne!
- Mogą się jeszcze odkupić, a prawo do „emfazy”? Zostaje jeszcze przyrzeczenie i oczyszczenie… słyszałam jeszcze o możliwości obmycia - Narcyza wymieniała to co może zrobić wila by się odkupić.
- Widzę, że jesteś bardzo dobrze poinformowana - powiedziała przywódczyni wil.
- Emfaza? - wyszeptała Meg spoglądając po zgromadzonych.
- Chodzi o nacisk, musimy udowodnić, że byliście pod naciskiem przepowiedni - szepnęła Narcyza, ale wile to słyszały.
- Jestem za - oznajmiła babcia Meg, a dziewczyna kiwnęła głową.
Przez chwile Dubis rozglądała się po twarzach zebranych, niektóre kobiety coś szeptały. Jeszcze inne był czymś oburzone i nie kryły się ze swoim niezadowoleniem.
- Chłopaka, chcemy chłopaka - krzyknęła jedna.
- Nie zgadzam się - odpowiedziała Narcyza.
- Chcemy chłopaka, teraz!!! - ponaglały wile.
Pani Malfoy wciągnęła powietrze i spojrzała na Dubis.
- Sama dam sobie radę - żachnęła się blondynka.
- Sama nie weźmiesz ślubu - zaśmiała się pewna wila z małą koroną na głowie.
- Co? - warknęła Meg.
- Spokojnie kochanie, to jest konieczne - wyjaśniła babcia. - Jedyna możliwa droga by wyjść z tej sytuacji. Musicie wziąć ślub, tu i teraz.
Rissa & Lucjusz
Black zarumieniła się z powodu swoich słów. Nigdy nie rzucała takimi określeniami na prawo i lewo, a rozmowa o seksie powodowała, że się zawstydzała. Lucjusz to zauważył, ale zignorował i kontynuował ich rozmowę.
- Tak, to jest konieczne - oświadczył, a Rissa czuła, że krew odpływa jej z twarzy.
- To jest niesprawiedliwe, co mi to da? - wyrzuciła. Wyglądało to tak jakby miała do Lucjusza pretensje, ale ona po prostu musiała wyładować swoją złość.
- Nie wiem co to da… przepowiednia mówi, że to ma wam dać siłę kobiecości - wyjaśnił Malfoy.
- Ale ja sobie poradzę bez tego - stwierdziła panna Black.
Lucjusz zaśmiał się na jej słowa, po czym stał.
- Zdaję sobie z tego sprawę i absolutnie się z tobą zgadzam - mówił.
- To… to… omińmy tą część - zachęcała wpatrując się w Lucjusza, który krążył po pokoju i próbował coś wymyślić.
- Rissy, Rissy…
- Przestać tak do mnie mówić! - krzyknęła, czekała na wyjaśnienia.
- Jak Narcyza - zaśmiał się Malfoy. - „ Nie mów tak do mnie”, „ Lucjusz, przestań”, „Jesteś okropny” - cytował Lucjusz.
- Jak możesz mnie do niej porównywać? - warknęła.
Irisa miała swoje zdanie i godność. Podeszła do niego, stanęła tak blisko, że prawie dotykała jego twarzy.
- Po „wszystkim” będziesz mówił o mnie tak samo… - zarzuciła i wyciągnęła rękę przed siebie. - Stwierdzisz, że jestem nie dobra i…
- Och Rissy, przecież wiem, że to twój pierwszy raz - oświadczył blondyn.
- I znowu się ze mnie śmiejesz! - żachnęła się. - Wychodzę. - wtedy Lucjusz przestał.
- Iriso zostań, wiem, że tego chcesz… boisz się - wyszeptał nachylając się nad jej ucho. Delikatnie zsunął ramiączka jej bluzki i pocałował obojczyk. Black westchnęła.
- Lucjusz, przestać - rzuciła, kiedy zdała sobie sprawę, że Malfoy cytował tymi samymi słowami swoją żonę.
- Mówiłem - zaśmiał się popychając ją na łóżko.
- Jesteś okropny - krzyknęła i znowu zacytowała słowa Narcyzy. Lucjusz szybko zdjął swoją koszulkę i przywarł do warg Rissy. Po chwili Black poczuła, że Lucjusz zsuwa z niej spódniczkę. Jęknęła cicho.
- Mówiłem ci już, że cię kocham? - zapytał, ale nie dostał odpowiedzi od Irisy.
- Mówiłeś wiele razy swojej żonie, Malfoy! - powiedziała Bellatrix z nonszalancją podchodząc do łóżka.
Weny Ola!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Narcissa Malfoy dnia Wto 17:08, 08 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
PannaSnape Puchon
|
Wysłany:
Śro 10:03, 09 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^
|
Świetny rozdział!
Te podejrzenie o ciążę.... xD
No i Meg faktycznie sama ze sobą raczej ślubu nie weźmie!
A Rissa i Lucjusz.... brak słów! <3
Weny Ola!
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Chochlik Przyszła pani Malfoy
|
Wysłany:
Czw 13:13, 10 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 615 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)
|
Tym razem ja jestem przy głosie i w końcu dam radę powiedzieć coś o waszych rozdziałach.
Oba wyszły naprawdę dobrze i rozwijają dalej akcję! Oby więcej takich rozdziałów!
Sakura & Severus
Dziewczyna zakrztusiła się. Severus zareagował natychmiastowo i poklepał ją po plecach. Spojrzał na nią troskliwym wzrokiem, ale Sakura nie zwracała już na niego uwagi. Ciskała wściekłe spojrzenia w stronę rodziców.
- Sakuro… - zaczęła matka – możecie liczyć na naszą pomoc – powiedziała cicho, spoglądając to na profesora, to na swoją córkę. Dziewczyna przygryzła wargi zastanawiając się co powinna teraz zrobi. Chciało jej się śmiać.
Nie minęła minuta, a Hanuro zaczęła się chichrać, wprawiając w osłupienie nie tylko swoich rodziców, ale również Severusa. Minęło trochę czasu zanim dziewczyna uspokoiła się.
- Naprawdę myślicie, że jestem w ciąży? – powiedziała, w przerwie między kolejnymi salwami śmiechu.
- Nie widzę w tym nic śmiesznego – oznajmił ojciec Japonki, a żona poparła jego zdanie.
- Myślę, że państwo błędnie odczytali naszą wizytę – zaczął ostrożnie Snape, czując, że stąpa po cienkim lodzie.
- Nie jestem w ciąży! – zawołała Sakura, kiedy w końcu się uspokoiła. Jej rodzice zerknęli na siebie.
- Sakuro, ja wiem, że nigdy nie chciałaś zostać matką w tak młodym wieku i uwierz, że ja też nie chciałam żebyś nią była, ale jeśli… - zaczęła mówić pani Hanuro.
- Mamo! – Hanuro przerwała rodzicielce. – Naprawdę nie jestem w ciąży!
Ojciec spojrzał na nią.
- Więc, dlaczego chcecie się pobrać? – spytał chłodno. Dziewczyna westchnęła głośno.
- Na razie zaręczyliśmy się! – przypomniała rodzicom, zerknęła na Severusa. Liczyła, że pomoże jej wyprowadzić z błędu rodziców.
- Czyli… - zaczęła Japonka, spoglądając na swojego przyszłego zięcia. – Mam rozumieć, że wy jeszcze…
- Oczywiście, że nie! – zapewnił ją gorąco Severus. Kobieta skinęła powoli głową. Nie wyglądała na przekonaną.
- Mamo, naprawdę nic takiego nie było między nami! – powiedziała cicho Sakura, czerwieniąc się delikatnie. – Jeśli mi nie wierzcie, możecie mnie napakować veritaserum – powiedziała szybko. W salonie zapadła niezręczna cisza. Hanuro chciała, żeby jej rodzicom zrobiło się głupio za to co zrobili. Nie dość, że nie wierzyli Severusowi, to teraz jeszcze zastanawiają się nad prawdziwością jej słów. Czuła się oburzona ich postawą.
- Sakuro, kochanie – zaczęła matka dziewczyny, ale ona jedynie prychnęła. – Chodzi nam jedynie o twoje dobro.
- Jeśli tylko o to wam chodzi, to zaufajcie mi! – mówiła drżącym głosem. – Nie jestem już dzieckiem!
Severus uśmiechnął się nieznacznie.
- Dla nas zawsze będziesz dzieckiem – szepnęła matka dziewczyny, w jej oczach błyszczały łzy.
Rissa & Lucjusz
Irisa zamarła. Leżała pod Lucjuszem, mężem swojej siostry, jedynie w bieliźnie i bluzce, a przy łóżku stała nie kto inny, jak jej druga siostra, Bellatrix.
- Wynoś się stąd, Bella – warknął Malfoy. Rissa wolała się nie odzywać.
- Ach… więc Narcyza, ratuje tyłek twojego synka i jego szlamy, a ty w tym czasie chcesz przelecieć naszą małą siostrę… Nie ładnie, nie ładnie – powiedziała drwiąco i uśmiechnęła się do zarumienionej Black. Wyciągnęła rękę by pogładzić ja po policzku, ale Lucjusz odtrącił jej rękę.
- Zostaw ją – burknął.
- Ciekawa jestem, jak przywita cię Cyzia, kiedy się dowie o tym wszystkim – mówiła dalej kobieta.
Mężczyzna stał obok łóżka i spoglądał to na zbzikowaną starszą siostrę, swojej żony, to na zawstydzoną Rissę, która naciągała na siebie spódniczkę. Lestragne patrzyła na blondyna, z triumfem.
- Nie ciekawi cię, gdzie jest twoja żona? – kusiła. Lucjusz przeklął w myślach. Następnym razem będzie pamiętał o zabezpieczeniu drzwi.
- Co tym razem zmyśliłaś, Bellatrix? – zapytał chłodno mężczyzna, krzyżując ręce na piersi. Znał już doskonale wszystkie sztuczki kobiety.
- Wyobraź sobie, że tym razem nic – zaśmiała się. – Sama prawda!
Rissa była niemalże pewna, że mężczyzna wywraca oczami. Miała nadzieje, że on szybciej pociągnie Bellę za język. Black chciała wiedzieć, co się dzieje z jej przyjaciółką. Fakt, ostatnio zaniedbały przyjaźń, ale nadal Dubis, była jedną z najbliższych jej osób.
- Więc co masz nam do powiedzenia? – zaczął drwiąco mężczyzna.
- Lepiej usiądź! – zaproponowała kobieta.
- Dziękuję, postoję – mruknął Lucjusz. Rissy zerknęła na niego, w jednej chwili był romantyczny, czuły, a zaraz potem zimny i bezwzględny.
- Twój synek i szlama – zaczęła mówić, ale Black jej przerwała.
- Meg nie jest szlamą! – zawołała. Lestragne wywróciła oczami.
- Jest, Rissy. Zupełnie nie rozumiem jak mogłaś się z nią przyjaźnić – westchnęła kobieta. – Nie ma czystej krwi.
Najmłodsza siostra Black prychnęła.
- Ma czystą krew! – broniła swojej przyjaciółki.
- Póżniej o tym porozmawiamy – uciął Lucjusz, chciał jak najszybciej zmusić Lestragne do opuszczenia pokoju.
- Dobrze – burknęła Bella – Wracając do Dracona, on i jego szlama wprawili się w niezłe bagno – zachichotała. – Kiedy wrócili z cmentarza, spędzili razem dość ciekawie czas, ale spokojnie, jeśli z skorzystali z mojego prezentu, nie będziemy mieli na świecie małych szlamiontek. – dokończyła w końcu. W pomieszczeniu słychać było jedynie tłumiony śmiech Lestragne.
- Niemożliwe – oznajmiła Irisa.
- Uwierz, siostrzyczko! A teraz on siedzi sam w sypialni, bo Narcyza na kablowała jej rodzinie – mówiąc to Bellatrix wstała z łóżka i powoli podeszła do drzwi. Kiedy miała już wychodzić, zerknęła na Lucjusza.
- Następnym razem kiedy zaczniesz grzebać w moich rzeczach, zastanów się kilka razy – oznajmiła i wyszła z pokoju. Tym razem Irisa przeklęła pod nosem i zerknęła na Malfoya.
- Tylko nie mów, a nie mówiłam!
Meg & Narcyza
Meg czuła jak krew odpływa jej z twarzy. Tak bardzo nie chciała zmuszać Dracona do ślubu, nie chciała, żeby brał tyle na swoje barki. Był w jej wieku, a ich związek wymagał do niego coraz więcej poświęcenia. Zachwiała się i momentalnie poczuła, że ktoś ściska jej łokieć.
- Wszystko w porządku? – zapytała wila w niewielkiej koronie. Wzięła do ręki fiolkę, odkorkowała ją i powąchała.
- Nie, nic nie jest w porządku – szepnęła Dubis.
- Nie w porządku jest to, że złamałaś zasady! – zawołała wila, siedząca w ostatnim rzędzie. Meg rozpoznała w niej babkę Fleur Delacour. Dziewczyna spojrzała na nią.
- Pani wnuczka również to zrobiła – powiedziała powoli, przypominając sobie, jak kilka lat wstecz francuska, miała swój proces. Była wtedy w jej wieku.
W radzie zaczęła podnosić się wrzawa. Każda z kobiet mówiła coś do osoby siedzącej obok.
- Ale ona nie została wygnana – mówiła dalej Dubis, łapała się każdej możliwości, aby uchronić siebie i Dracona od ślubu. Wila z koroną na głowie pokiwała głową.
- Ma rację – babcia Meg poparła swoją wnuczkę. – Doskonale pamiętam tamta naradę.
- Fleur nie złamała tych zasad, co ty! – wila z ostatniego rzędu broniła swojej wnuczki.
- Drogie panie, proszę o spokój! – zawołała przewodnicząca rady. W pomieszczeniu zapadła cisza.
- Narcyzo, przyprowadź swojego syna do nas. Z nim też musimy porozmawiać – poprosiła babcia blondynki. Kobieta wstała ze swojego krzesła i skinęła niechętnie głową. Chwilę później deportowała się i trzaskiem.
- Morgaine – najstarsza z wil podeszła wraz z jej babką do dziewczyny – choć na dwór, tam spokojnie porozmawiamy, do momentu przybycia chłopaka. Dubis skinęła głową i pozwoliła się wyprowadzić na podwórze.
- Widzisz moja droga, ślub jest jedyną możliwością, aby zamknąć usta im wszystkim i pozwolić, abyś dalej była częścią rodziny – zaczęła mówić kobieta. Meg czuła, że łzy zbierają się w jej oczach.
- To nie może być jedyne wyjście z tej sytuacji – wyszeptała.
- Uwierz, że póki, co to jedyne wyjście jakie widzę – powiedziała.
- Jeśli go kochasz, to dlaczego nie chcesz się zgodzić na ślub? – zapytała babcia dziewczyny.
- Nie chcę żeby tyle brał na swoje barki – szepnęła. – On już tyle dla mnie zrobił, choć nie musiał. – głos jej się łamał. Trudno jej było ubrać w słowa swoją nie chęć do ślubu.
- Poza tym jesteśmy za młodzi na ślub – dodała po chwili. – Według książki, dopiero po ukończeniu osiemnastego roku życia wila może wziąć ślub.
Zarówno jej babcia, jak i przewodnicząca rady skinęły głową i spojrzały po sobie. Po chwili obie obejrzały się za siebie, Meg zrobiła to zaraz po nich.
- Draco – szepnęła i nie zwracając uwagi na wile, podbiegła do niego i wtuliła się w niego.
- Meg – szepnął jej do ucha. Dubis zadrżała na dźwięk swojego imienia. Czuła się przy nim bezpiecznie i choć wiedziała, że są w ciężkiej sytuacji, jego obecność dodawała jej odwagi.
Weny Kasiu!
Może nie pchajmy Meg o Dracona do ślubu tak szybko?
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Narcissa Malfoy Administrator
|
Wysłany:
Pią 19:33, 11 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 983 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!
|
Aaaaaaaaaaa !
Wybacz, że nie skomentowałam... ale nawał obowiązków mnie wzywał !
Aż żal się przyznawać xD
Więęęęęęęęc... rozdział jest mega!
Podoba mi się część z Severusem ( jak zawsze ) , z nim można tak kombinować, że zawsze wychodzą dość ciekawe sytuacje xD
Kawałek z Meg jest taki... Mmmm! Podoba mi się, dlatego, że mamy wątek Narcyzy, ale i tego ślubu... wgl bardzo stresująca sytuacja xD
Ha i Rissy... Lucjusz + pamietnik i bella... równa sie dzieło sztuki xD
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Narcissa Malfoy Administrator
|
Wysłany:
Nie 11:30, 13 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 983 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!
|
na początku chciałam przeprosić, ze rozdział jest tak późno, ale wczoraj nie chciało mi forum wejść xD
Więc dopiero dzisiaj miałam możliwość napisania rozdziału
Severus & Sakura
Dziewczyna nadal patrzyła na swoich rodziców i nie mogła uwierzyć, że myśleli o swoim wnuku. W sumie Sakura nie dziwiła się, bo kto zaręcza się w tak młodym wieku bez żadnej przyczyny spowodowanej ciążą.
Z jej rozmyślań wyrwało ją chrząknięcie Severusa.
- Myślę, że powinniśmy wracać, mamy wiele spraw do obgadania - zwrócił się profesor do Hanuro.
- Nie… możecie zostać - oznajmiła szynko matka Japonki, a ojciec kiwnął głową na znak, że zgadza się z decyzją swojej żony.
- Mamo, tato - odrzekła. - Przyrzekam, że jak najszybciej spotkamy się z wami, ale chcieliśmy wam tylko powiedzieć o zaręczynach - oświadczyła.
Doskonale wiedziała o czym musi porozmawiać z Severusem. Zbliżał się koniec tygodnia, wielka bitwa miała się wybuchnąć już niedługo, a ona…
- Trzymam cię za słowo - odpowiedziała automatycznie pani Hanuro.
Sakura kiwnęła głową i zerknęła na mistrza eliksirów.
- Obiecujemy, że jak tylko załatwimy wszystkie sprawy zjawimy się tutaj - poparł Sakurę i uśmiechnął się do jej rodziców.
Po chwili ubrali się i wyszli z domu żegnając się z państwem Hanuro.
Kiedy upewnili się, że są już daleko, Severus chwycił Sakurę za rękę.
- Poszło dobrze - mówił.
- Bardzo dobrze - poprawiła go uczennica.
Przeszli kilka metrów i zorientowali się, że ktoś ich śledzi. Snape odwrócił się i zobaczył, że idzie w ich stronę paru zakapturzonych ludzi.
Tak samo było z przodu.
Zostali otoczeni.
Severus szybko wyciągnął różdżkę z ręki, ale zanim jeszcze wycelował w któregoś z napastników usłyszał zaklęcie:
-Expelliarmus! - po czym różdżka wyleciała mu z ręki.
- To ona? - zapytała jedne drugiego.
Przypatrzyli się uważnie.
- Numer jeden schwytany - zaśmiał się Śmierciożerca odsłaniając maskę.
- Czarny Pan chce ją całą - dopowiedział kolejny i także zdjął maskę.
Severus stał w szoku, kiedy zobaczył kto za tym stoi.
Meg & reszta
Draco trzymał Meg w ramionach. Jej głowa spoczywała na jego torsie. Nie chciała zmieniać pozycji, tak był lepiej. Niestety ich prywatność nie trwała długo, kiedy któraś z wil głośno odchrząknęła.
- Darujcie nam taki widok! - rzuciła jedna z nich.
Znowu zaczął się chaos, każda z zebranych miała coś do powiedzenia na ten temat.
Jedne były przeciwko Draconowi i Meg, drugie je popierały opierając się na sprawie Fleur.
- Teraz kiedy jesteście razem - zaczęła przewodnicząca rady. - Możecie odpowiadać za swoje czyny wspólnie, oczywiście kara was nie ominie - oświadczyła.
Nagle Draco się odwrócił słysząc głośno westchnięcie.
- Narcyzo, myślę, że jesteś nam już nie potrzebna - zaczęła któraś z wil. - Zrobiłaś to co należało i jesteśmy bardzo wdzięczne - zaśmiała się.
- Zostanę, jestem matką Dracona. Odpowiadam za niego i nie zostawię go wam na pożarcie przez wasze przepisy i reguły - oznajmiła pani Malfoy z dumą.
Dobrze znała przepisy wil, doskonale wiedziała, że większość z nich jest bezsensu i nie przynosi żadnych korzyści z ich przestrzegania.
- I ty Narcyzo przeciwko mnie? - zapytała przewodnicząca patrząc to na panią Malfoy to na babcię Meg.
- Staram się tylko chronić Dracona i… Meg - powiedziała.
Po chwili zapanował cisza.
- Pozwól, że będziemy się sami chronić - odrzekł Draco patrząc na swoją matkę. - Możesz odejść, poradzimy sobie.
Narcyza stała w szoku, nigdy nie przypuszczała, że Draco będzie zdolny zwrócić się przeciwko niej.
- Ale Draco…
- Wezmę odpowiedzialność za siebie - oświadczył Malfoy zwracając się do rady, a szczególnie do przewodniczącej, która była pewna podziwu względem chłopaka.
- Draco nie możesz - wyszeptała Meg. - Twoja matka ma rację.
- Nie ma racji! - krzyknął Malfoy patrząc na Meg.
- Myślę, że udowodnił swoją siłę - powiedziała babcia Meg patrząc na wile, które były za skazaniem Meg.
- Nie zgadzam się! Każdy jest zdolny do takich słów - powiedział jedna.
- Panie, większość z nich ucieka kiedy się dowiaduje, że wila jest potępiona… Pan Malfoy stawił się tutaj i jest gotowy ponieść karę. Czy to nie mówi samo za siebie? - zapytała retorycznie przewodnicząca, która była za Meg i Draconem.
Kilka wil kiwnęło głowami.
- A zatem głosujmy!
Irisa & Lucjusz
Mężczyzna usiadł na łóżku i popatrzył na Rissę.
Dziewczyna wciągnęła powietrze i przygryzła dolną wargę. Doskonale wiedziała, że wkopali się w niezłe bagno. Nie tylko ze strony Bellatrix.
Nagle w całym domu było słychać dźwięk zegara.
- Wiesz co to oznacza? - zapytał cicho Lucjusz, a Rissa zaprzeczyła. - Została nam tylko doba.
Black chciała coś zrobić, wiedziała, że kiedy wróci Narcyza, możesz być już po niej. Sama także nie potrafiła uwierzyć w to co zrobiła Meg z Draconem.
- Odejdę - oświadczyła Irisa. - Wyjadę jeszcze dzisiaj. Najlepiej będzie, jeżeli się już więcej nie spotkamy.
Malfoy słuchał jej uważnie.
- I co to da? Myślisz, że uciekniesz przed rodziną? - zakpił z jej słów.
- Nie, ale nie narażę was na więcej takich sytuacji - odrzekła. - Wyjadę, skończę szkołę… - zamyśliła się. - Może kogoś pokocham i założę rodzinę - wyszeptała.
Blondyn odruchowo wstał i zacisnął pięści.
- Nie pozwolę ci! - krzyknął.
- Dlaczego? - zapytała, ale zanim dostała odpowiedź kontynuowała. - To moje życie, mam prawo wyjść za mąż i urodzić dzieci.
- Nie pozwolę! Zostaniesz w tym domu - nakazał i spojrzał w jej oczy.
- Nie chcę tak żyć… Nie chcę być kochanką na jedną noc, chcę być kochana i czuć to każdego dnia. Nie chce się ukrywać - tłumaczyła i czuła, że łzy cisną jej się do oczu.
Doskonale zdawała sobie sprawę, że trudno jej będzie zapomnieć o Lucjuszu. Nawet nie wiedział jak może pokochać kogoś innego… ale musiała.
- Rissy - szepnął do jej ucha.
- Nie mów tak do mnie - rzuciła. - Straciłam tu mnóstwo czasu.
- Nie możesz… zrozum, nie straciłaś czasu. Iriso, posłuchaj mnie! - krzyknął kiedy zdał sobie sprawę, że Black go nie słucha.
- Przepraszam, nic nie poradzę. Nie jestem panią moich uczuć, a jedynie ich sługą - przyznała kuląc się na łóżku.
- Rissy. - Westchnął jej do ucha. - To jaa jestem twoim sługą, od dnia kiedy cię zobaczyłem… czuję się jak na smyczy. To ty wskazujesz mi kierunek, w którym mam zmierzać - przyznał. Sam nie potrafił uwierzyć w swoje słowa, ale mówił prawdę.
Black wzięła swoje rzeczy i ruszyła. Otworzyła drzwi i zbiegła po schodach do salonu. Lucjusz cały czas za nią szedł. Ubrała się i odwróciła nieznacznie.
- Nie żałuję ani jednej chwili, ale tak będzie lepiej - wyszeptała i zniknęła.
Weny Ola xD
( chociaż w sumie nie wiem kto jest następny xD )
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Chochlik Przyszła pani Malfoy
|
Wysłany:
Sob 19:46, 19 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 615 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)
|
Rissa
Dziewczyna, wiedziała, że jest tylko jedno miejsce, w które może się teleportować. Nie mogła dłużej zostać w Malfoy Manor, nie miała też czego szukać we Francji. Grimmould Place 12 było jej domem i właśnie tam panna Black postanowiła się udać.
Kiedy już zamknęła drzwi za sobą, oparła się o nie plecami i zjechała po nich. Podkulone nogi objęła i oparła na nich głowę. Z jej ust wydostał się cichy szloch.
Tak miało być lepiej. Wiedziała to. Ona i Lucjusz, ten związek nie miałby żadnej przyszłości. Nigdy nie mogliby być razem. Zapłakała gorzko. Tak bardzo żałowała, że nie urodziła się kilkanaście lat wcześniej i że nie poznała Malfoya zanim wziął za żonę Narcyzę.
Niezdarnie podniosła się z ziemi i chwiejnym krokiem przeszła przez korytarz. Nawet nie zauważyła, że potrąciła kubełek na parasole. Wślizgnęła się do salonu i podeszła do komody. Tak jak pamiętała, na półce stała butelka jakiegoś wina i dwie lampki. Wzięła butelkę i jedne z nich do ręki. Usiadła na kanapie. Przez chwilę obracała w rękach kieliszek, by później napełnić go szkarłatną cieczą.
Kończyła drugą lampkę, kiedy rozległo się głośnie pukanie.
Sakura i Severus
Mężczyzna wstrzymał na chwilę oddech. Tak dawno nie widział tej twarzy. Minęło kilka lat od ich ostatniego spotkania. Igor Karakow.
- Snape, mój drogi przyjacielu! – zawoła na widok profesora. - Nigdy nie pomyślałbym, że akurat ty nas zdradzisz. Zawsze najbliżej Czarnego Pana…
- Karakow - warknął ciemnowłosy mężczyzna, kalkulując ich możliwości ucieczki. Nie miał różki – trzymał ją jeden ze śmierciożerców. Wiedział również, że Sakura nie zgodzi się na ucieczkę bez niego, poza tym nie umiała (albo nie chciała) teleportować się.
- Severusie – szepnęła dziewczyna, jakby to miało im w jakikolwiek sposób pomóc. Ona nie była w stanie ich obronić. Strach paraliżował ją. A na dodatek mieli tylko jedną różdżkę. Nie byli w stanie obronić się przed atakiem popleczników Sami – wiecie – kogo. Jedyne co przyszło jej do głowy, to przekazanie swojej różdżki narzeczonemu. Wiedziała, że on, w przeciwieństwie do niej zrobi z niej dobry użytek.
- Stój spokojnie, głupia dziewucho! – warknął Igor. Hanuro skuliła się. Tak się o nich bała. Dopiero miała wrażenie, że wszystko świetnie się układa. Jej rodzice zaakceptowali Severusa.
- Karakow weź mnie i zostaw dziewczynę w spokoju – powiedział spokojnym głosem Snape. Śmierciożerca zaśmiał się szyderczo.
- Zgłupiałeś do reszty? – zawołał. – Mogę stać się jednym z najlepszych! Najlepszy ze wszystkich sług Czarnego Pana!
Sakura zbladła jeszcze bardziej, czuła, że nogi się pod nią uginają.
Nie wiedziała co się dzieje wokół niej. Czuła jak Severus wyrywa jej różdżkę z ręki. Zaklęcia przelatywały koło niej, czuła ich żar na twarzy. Jednak żadne z nich nie trafiło jej. Kurczowo trzymała się Snape’a utrudniając mu ruchy.
Nagle poczuła jak silne ramiona okrążają ją i odciągają od ukochanego. Jej rozpaczliwy krzyk zamarł w powietrzu. Widziała, że w tym samym momencie dwóch innych mężczyzn złapało Severusa.
Poczuła niemiły uścisk w żołądku, kiedy deportowali się do nieznanego jej miejsca.
- Długo na ciebie czekałem – przywitał ich zimny głos. Głos należący do osoby, której wszyscy się obawiali.
Meg i Draco
Dziewczyna czuła, że Draco trzyma ją za rękę, jedyna oznaka ich uczucia, którą mogli sobie teraz okazać. Zacisnęła mocno oczy, nie chciała widzieć jak rozkładają się głosy. Chłopak mocniej uścisną jej rękę, chcąc dodać jej otuchy.
- W takim razie – zaczęła przewodnicząca – proszę o podniesienie ręki osoby, które uważają, że Morgaine może zostać uniewinniona.
Wrzawa w pomieszczeniu natychmiast ucichła.
- Dobrze, dziękuję – powiedziała po chwilki wila. – Teraz proszę o podniesienie ręki, osoby, które uważają, że Morgaine i pan Malfoy powinni ponieść karę. – Chwila ciszy. – Dziękuję.
Draco parzył kobiecie prosto w oczy. Widział, że nie chce ich karać, ale całość nie zależała tylko od niej.
- Wyniki ułożyły się następująco – powiedziała cicho przewodnicząca. Meg otworzyła oczy i zerknęła na chłopaka, jednak jego oblicze miało zupełnie obojętny wraz.
- Pięć głosów „za” i pięć „przeciw” – oznajmiła. Dubis przygryzła wargę.
- Pani nie głosowała – zauważył uprzejmie Draco, patrząc na przewodniczącą.
- Ach… tak, oczywiście – powiedziała szybko, zawstydzona faktem, że zapomniała o swoim głosie. – W tym wypadku, wyniki wyglądają następująco: pięć głosów za skazaniem i sześć za uniewinnieniem.
Dubis odetchnęła z ulgą. Zerknęła na chłopaka. Jemu też ulżyło.
- Jednak musicie wiedzieć, że wasz związek musi skończyć się małżeństwem zanim ukończycie dwudziesty piąty rok życia – przypomniała babcia Meg. Dziewczyna pokiwała głową.
Dwie godziny później udało im się odejść z wioski. Kuzynki dziewczyny koniecznie chciały poznać jej chłopaka i zamienić z nią kilka słów. I choć Meg zupełnie nie miała na to ochoty, zgodziła się na wszystko. Draco starał się zrobić jak najlepsze wrażenie na rodzinie dziewczyny.
- Muszę znaleźć Rissę – oznajmiła dziewczyna, kiedy już stali w ogromnym holu, w Malfoy Manor. Narcyza zostawiła ich samych, mówiąc, że musi załatwić jakąś bardzo ważna sprawę.
- Może to może poczekać? – zapytał miękko Draco, całując dziewczynę w skroń.
- Chyba nie… - szepnęła. – Nie bądź zły, ale odkąd zaczęło się to wszystko nie rozmawiałyśmy ze sobą zbyt wiele.
Chłopak skinął głową.
- Chodź, poszukamy jej – powiedział niechętnie i nachylił się nad uchem dziewczyny – Ale kiedy tylko się nagadacie, nie zamierzam wypuszczać cię z sypialni. – Musnął ustami jej szyję. Dziewczyna zarumieniła się i wymamrotała coś niezrozumiale.
Szukali Black przez dobre pół godziny wchodząc do kolejnych sypialni gościnnych.
- Nie mam pojęcia gdzie ona może być – mruknął zrezygnowany chłopak.
- Pomyśl, proszę – szepnęła dziewczyna. Tak bardzo chciała porozmawiać ze swoją przyjaciółką. Ostatnio tyle się wydarzyło. Nie tylko u niej, u Rissy też.
Chłopak zamyślił się i poprowadził dziewczynę nieznanym jej korytarzem.
- Tutaj są sypialnie naszych częstych gości – wyjaśnił. – Może tutaj matka ją umieściła.
Dziewczyna miała nadzieję, że tak właśnie było. Wchodzili do kolejnych sypialni i nadal nie mogli znaleźć Irisy.
- To już ostatnia sypialni – oznajmił Malfoy. – Tutaj zazwyczaj mieszka ciotka.
Meg skinęła głową i zapukała do drzwi. Bellatrix mogła być w środku. Choć nie chciała jej po raz kolejny spotkać, ona mogła wiedzieć gdzie jest Black. Nikt im jednak nie odpowiedział, więc delikatnie uchylili drzwi. Początkowo nie zauważyli Lucjusza, który siedział na łóżku z twarzą ukrytą w dłoniach. Weszli do środka, w tym samym momencie mężczyzna uniósł głowę i spojrzał na nich pustym spojrzeniem.
- Dzień dobry – szepnęła dziewczyna, zerkając na chłopaka. Jego ojciec siedział na łóżku bez koszuli, ponad to coś jej mówiło, że stało się coś nie tak. Mężczyzna nie odpowiedział na przywitanie tylko machną ręką.
- Wszystko w porządku, ojcze? – zapytał Malfoy, zachowanie rodzica budziło jego niepokój.
- Odeszła – szepnął jedynie mężczyzna. – Odeszła ode mnie.
- Kto? – zapytała delikatnie Meg. – Narcyza? Nie, ona niedługo wróci…
- Nie, nie ona! – powiedział Lucjusz.
- Ojcze, wiesz gdzie jest Irisa? – zapytał Draco, chcąc jak najszybciej zakończyć tą rozmowę. Morgaine nie musiała widzieć załamania jego ojca.
- Przecież mówię, że odeszła! – krzyknął gwałtownie wstając z łóżka. – Odeszła!
- Jak to? – wyszeptała zaszokowana dziewczyna.
- Jesteś jej przyjaciółką! – rzucił nagle. – Wiesz gdzie ona może być! Znajdź ją! – zażądał patrząc na Meg.
- Ojcze! – powiedział Draco, mając nadzieję, że Lucjusz uspokoi się.
- Przyprowadź ją! – głos Malfoya znowu zmienił ton, tym razem był niemalże błagalny.
- Dobrze – szepnęła dziewczyna. – Przyprowadzę ją.
- Pośpiesz się – poprosił Lucjusz.
- Nic nie obiecuję – mruknęła. Wyprostowała się i nagle poczuła, że Draco przyciąga ja do siebie.
- Już mnie zostawiasz – powiedział z wyrzutem. Dziewczyna przygryzła wargę.
- Przepraszam – szepnęła. – Wrócę tak szybko jak się da.
- Uważaj na siebie – poprosił Draco.
- Zawsze uważam – zaśmiała się dziewczyna i szybko pocałowała chłopaka.
Rissy i Meg
Dziewczyna deportowała się przed drzwiami do Grimmould Place numer 12 i zapukała drzwiami. Miała nadzieję, że nikt jej nie zauważy. W szatach, zwracała na siebie uwagę.
- Rissy otwieraj, do cholery! Wiem, że tam jesteś! – warknęła do siebie po raz kolejny waląc w drzwi. Zaczynała już wątpić w to, że dziewczyna tu jest, kiedy nagle drzwi uchyliły się nieznacznie.
- Meg, co ty tu robisz? – zapytała powoli Black. Dubis wiedziała, że Irisa zdążyła już coś wypić.
- Wpuść mnie do środka – poprosiła Meg.
- Ach… tak, tak wchodź. – Dziewczyna przesunęła się, robiąc przejście dla przyjaciółki.
Po chwili siedziały razem w salonie i sączyły wino.
- Co się dzieje, Rissa? – zapytała Morgaine, czuła się źle z myślą, że nie mogła wspierać Black w ciężkich momentach.
- Mogłabym o to samo zapytać – szepnęła Irisa, dolewając sobie wina. – Nigdy nie pomyślałabym, że złamiesz swoje zasady…
Meg wiedziała do czego pieje dziewczyna.
- Skąd…? – zaczęła. Była zaszokowana faktem, że dziewczyna wie o tym co zrobiła.
- Bellatix powiedziała mnie i… nie ważne. Po prostu powiedziała – mruknęła. Dubis skinęła głową i napiła się wina ze swojej lampki.
Musiały sobie jeszcze wiele opowiedzieć.
Weny następnej! Kasiu, strasznie przepraszam, że jest tam mało Sakury, ale chciałam już ją umieścić w odpowiednim miejscu i tak naprowadzić sytuacje, żeby dziewczyny też tam wysłać.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Chochlik dnia Sob 20:52, 19 Lut 2011, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
Narcissa Malfoy Administrator
|
Wysłany:
Sob 20:49, 19 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 983 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!
|
WYbacz, ale skomentuję krótką bo jestem wykończona xD
Bardzo podoba mi się całość. xD
Ewidentnie zbliżamy się do wielkiego finału.. kiedy już Lucjusz pokazał synowi, że on i Rissa.. kiedy Meg wygrała z Draconem i willami... trzeba kończyć xD
Nie wiem kto teraz...
ale weny xD
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Narcissa Malfoy Administrator
|
Wysłany:
Sob 16:24, 26 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 983 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!
|
Kryjówka Voldemorta
Sakura czuła, że ktoś próbuje ją zaprowadzi do miejsca, gdzie on jest. Słyszała syk węży, nie jednego, a miliony węży. Ktoś był ich mentorem i zachęcał do walki. Dziewczyna próbowała otworzyć szerzej oczy i coś zobaczyć, ale zdała sobie sprawę, że nie może, ponieważ ma coś na głowie.
Hanuro łapczywie łapała oddechy, gdyż w pomieszczeniu było bardzo mało tlenu. Nagle poczuła silny uścisk na ramieniu i zdała sobie sprawę, że ktoś ją popchnął na bardzo twardą posadzkę. Słyszała trzask, następnie śmiech i tupot stóp. Była niemalże pewna, że napastnik, lub On idzie w jej stronę.
Powietrze pachniało ohydnie, Sakurze przychodziły na myśl najgorsze rzeczy, dlatego starała się oddychać ustami.
- No… no… no - szepnął ktoś z drugiego końca pomieszczenia.
Sakura nie chciała nic mówić, starała się nie wydawać dźwięków, by pozostać w miarę upływu czasu, anonimowa.
- Jest moja! - zasyczał głos zdzierając z Sakury ubranie.
Dziewczyna próbowała uciec, ale niewiele jej to dało, ponieważ nic nie widziała. Czułą tylko czyjeś, wielkie, szorstkie dłonie, które próbując pozbawić ją rajstop.
Japonka zacisnęła zęby, czuła jak wielkie łzy lecą po jej ciepłych policzkach. Nie byłą zawstydzona, ale chciała zobaczyć swoich oprawców.
- Osłońcie jej twarz, chcę żeby na mnie spojrzała… chcę widzieć jak patrzy na swoją brudną krew! - wrzasnął przywódca.
Sakura słyszała jak zaklęcia fruwają po sali, niektóre lądowały niedaleko jej ciała.
Nagle zapanowała cisza.
Dziewczyna oddychała coraz szybciej, zacisnęła powieki i otworzyła…
Wtedy zobaczyła wszystkich.
Centralnie nad Sakurą stał Voldemort ubrany w szatę wyjściową. Tuż obok mistrza stało kilkoro śmierciożerców, ale Japonka nie poznała nikogo, ponieważ wszyscy mieli na swoich głowach maski.
Jeden z nich wycelował w Sakure różdżką i wtedy Voldemort za pomocą swoich sztuczek podniósł swojego poplecznika.
- Jest moja! - warknął. - To tak ciężko zrozumieć? - zapytał ironicznie lewitując mężczyznę.
Kilkoro z jego popleczników zostawiło ich samych.
Dopiero wtedy dziewczyna poczuła strach. Nie chciała zostać z nim sama, tym bardziej, że była prawie naga. Nawet Severus nie widziała jej nigdy w takim stanie.
No właśnie, Severus…
Mistrz eliksirów siedział na fotelu w tym samym budynku co Sakura. Igor Karkarow stał tuż obok niego , trzymał swoją różdżkę wycelowaną w głowę księcia półkrwi.
- Igorze… - powiedział Snape i czekał na jakąś ludzką reakcję Karkarowa.
- Snape! - ryknął. - Siedź cicho! On nie chce twojej śmierci, tylko jej! - upomniał czarodziej.
Jednak Severus nie dawał za wygraną. Próbowała cały czas coś wymyślić.
- Ile dostałeś za tą misje? - zapytał Snape.
- Jak śmiesz pytać… Jestem bezgranicznie oddany Czarnemu Panu - przysiągł patrząc z podejrzeniem na Severusa, który cały czas był myślami z Sakurą.
W tym samym czasie dziewczyna wzmagała się z wielkimi, czerwonymi oczami Sami-wiecie-kogo.
Czarny Pan zaczął coś szeptać podchodząc do Sakury, dopiero po chwili dziewczyna uświadomiła sobie, że mówi w języku węży. W tej chwili w jej stronę pełzało kilka gadów.
Japonka syknęła z przerażenia.
- Tylko nie węże! - krzyknęła.
- Brzydzisz się węży, kiedy to one wyznaczają sens twojego życia? - zapytał ironicznie nie czekając na odpowiedź.
Sakura zadrżała kiedy Voldemort dotknął jej policzka, następnie czuła jak po jej nogach pełzają wielkie, zielono-szare pytony.
- Nagini! Dziewczyna jest twoja - wymamrotał Czarny Pan odchodząc z uśmiechem na ustach.
Sakura doskonale widziała jak Nagini pełznie w kierunku jej twarzy, lecz zanim ujrzała jej wielkie oczy, rozległ się głośny krzyk. Odwróciła się i spostrzegła, że Karkarow i Severus wbiegli do pomieszczenia, ramie w ramię, jak starzy przyjaciele.
Rissa & Meg
Dziewczyny siedziały w salonie. Miały tak wiele do wyjaśnienia. Każda chciała coś powiedzieć, bardzo za sobą tęskniły.
- Dlaczego ty i Draco…
Rissa nie skończyła pytanie, ponieważ Meg przerwała jej gestem ręki.
- To nie ma znaczenia, powiedz mi… Widziałam ojca Dracona - szepnęła.
- Nie obchodzi mnie, nie chcę mieć z nimi nic wspólnego - wyjaśniał Rissa.
- Nie widziałaś w jakim jest stanie! - zarzuciła Dubis podchodząc bliżej swojej przyjaciółki.
- Nie potrzebuję jego towarzystwa, nie potrzebuję nikogo - mówiła. - Meg… możesz zostawić mnie teraz samą. Muszę pomyśleć w spokoju. Myślę, że Draco być z tobą, a ja sobie poradzę - tłumaczyła Irisa.
Na początku Morgaine nie chciała przystać na jej propozycję, ale potem… jakby uległa.
Obiecały sobie, że kiedy to wszystko się skończy, usiądą razem i zorganizują sobie małe przyjęcia, na którym będą mogły porozmawiać.
Malfoy Manor
Dubis szybko się deportowała do swojego domu. Od kiedy ona i Draco byli sobie przeznaczeni, był to także jej dom.
Meg powoli ściągała płaszcz i wieszała go. Nie zdążyła jeszcze dojść do salonu, kiedy Lucjusz przechodził obok jej.
- Gdzie ona jest? - zapytał, ale Meg na początku udawała, że nie słyszy.
- Nie chce z nikim rozmawiać - wyjaśniła szybko kiedy zauważyła, że Draco idzie w jej kierunku.
- Powiedz mi! - krzyknął Malfoy. - Muszę ją znaleźć.
Meg patrzyła w milczeniu na Dracona. Próbowała sobie wszystko poukładać w głowie. Przede wszystkim próbowała wczuć się w Rissę.
- Grimmould Place 12 - szepnęła cicho, że Draco nie słyszał, po czym pobiegła w kierunku swojego… chłopaka, lub narzeczonego. Malfoy przecież złożył wieczystą przysięgę.
Młody Malfoy pocałował Dubis w policzek po czym złapał ją za rękę.
- Co chciał od ciebie mój ojciec?
- Draco - zamruczała Meg. - Możemy się teraz zająć sobą, kiedy jest już po wszystkim?
Chłopak przez chwilę patrzył na Morgaine . Nagle w jego oczach zapaliły się iskierki. Ścisnął jej rękę i zaczął ciągnąć w nieznanym kierunku.
Na początku Meg się nie upierała, ale w którymś momencie, to stało się dziwne.
- Draco! - krzyknęła Meg.
- Muszę znaleźć matkę, chciałbym cię gdzieś zabrać - wytłumaczył i szedł dalej.
W końcu obydwoje dotarli do pokoju Narcyzy, ale jej tam nie było. Draco poszedł zobaczyć w gabinecie, ale również pokój był pusty. W końcu rozdzielili się i próbowali znaleźć panią Malfoy, ale na marne.
- Co od niej chcesz? - zapytała cicho Meg.
Draco jej nie odpowiedział, tylko wszedł do sypialni rodziców i podszedł so małej szafki. Otworzył szufladę i wyjął mały kluczyk oraz niewielką karteczkę.
- Mam nadzieję, że mnie nie zabiją - zaśmiał się i chwycił Meg. Nagle poczuli wstrząs.
Dziewczyna otworzyła oczy, nie znajdowali się już w Malfoy Manor, ale stali na plaży. Słońce oświetlało ich twarze, a bryza morska komponowała dziwne wzorki na ich ubraniach.
- Gdzie my jesteśmy? - zapytała Meg.
- We Włoszech - odrzekł Draco kierując się w stronę małego domku na plaży.
- Co ty robisz i co my TUTAJ robimy?
- Chciałaś, żebyśmy zostali sami, a tutaj będziemy tylko we dwoje - zauważyła. - To prezent urodzinowy mojej matki. Dostała to od ojca - wytłumaczył. - Chciałem zapytać ją o zgodę, ale nigdzie jej nie było.
Bardzo szybko dotarli do małego domku.
Draco wypowiedział słowo zapisane na karteczce, po czym włożył kluczyk do zamka. Drzwi się otworzyły.
Przed ich oczami ukazało się wielkie wnętrze, tak samo zdobione jak pokoje w Malfoy Manor.
- Byłeś tu już kiedyś? - zapytała cicho Meg, kiedy weszli do środka. Zauważyła, że blondyn rozgląda się po pomieszczeniu z równym zainteresowaniem co ona.
- Raz czy dwa… pamiętam tylko okolicę, ale wnętrze… to była dla mnie zagadka - wyjaśnił. - Niezłe!
Zanim Meg zdążyła skomentować i powiedzieć jak jej się podoba, Draco podszedł do niej i pocałował ją z niepohamowanym entuzjazmem.
- Tutaj nikt nam nie przeszkodzi - wyszeptał w przerwie na pocałunki.
- Nie wiem czy powinniśmy - oświadczyła Morgaine, choć zdjęła koszulę z Malfoya.
Draco zaśmiał się i podniósł Meg. Następnie powędrował do pobliskiej kanapy, która rozciągała się na całą długość pokoju.
- Ja też nie wiem - szepnął.
- A może twoi rodzice, na tej kanapie… - powiedział Meg.
Zanim dziewczyna zdążyła dokończyć swoją myśl, Draco zakrył jej usta, ponieważ usłyszał jakiś hałas z drugiego piętra.
- No to nas złapali - oznajmiła Meg.
Draco wstał i zaczął iść w kierunku hałasu. Meg także wstała, ale trzymała się za chłopakiem. W końcu wpadli do jakiegoś wielkie pomieszczenia na drugim piętrze. Morgaine zauważyła dziewczynę, która siedziała tyłem do nich.
- Rissa? - zapytała Meg.
Dziewczyna szybko się odwróciła.
- Meg! - krzyknęła i podbiegła do koleżanki.
- Co tutaj robisz? - zapytał Draco.
- Narcyza mnie przyprowadziła, kiedy mieliśmy uciekać do Francji - wytłumaczyła.
- Przecież rozmawiałam z tobą dzisiaj w Grimmould Place 12!
- Cały czas tutaj siedzę - mówiła Rissa. - Od waszej ucieczki nad jezioro Genewskie! Mówiła coś, że nie pozwoli swojemu mężowi samemu pojechać do Francji.
- Więc skoro prawdziwa Rissa tutaj jest - szepnął Draco. - To kto cały czas z nami uciekał? - zapytał widząc przerażenie dziewcząt.
Grimmould Place 12
Irisa siedziała na ziemi przy kominku patrząc na swoje paznokcie. W końcu podeszła do barku i wyjęła z niego kolejną butelkę wina. Nalała sobie do kieliszka i sączyła trunek.
Kiedy upijała drugą lampkę wina usłyszała czyjeś kroki w korytarzu. Wtedy usiadła na fotelu, wiedziała, że na pewno Meg wróciła.
- Iriso - usłyszała męski głos.
- Nie chcę z tobą rozmawiać - zagrzmiał głos Black.
- Musisz mnie wysłuchać - tłumaczył Malfoy wchodząc do salonu.
- Lucjuszu, nie masz mi nic do wyjaśnienia - oznajmiła Rissa. - Tak samo jak ja… nic się nie zmieniło.
Malfoy przez chwilę wpatrywał się w Irisę, był w szoku, że stać ją było na takie zdanie. Nagle zauważył otwartą butelkę wina, co wyjaśniło całą sytuację.
- Przemyślałem całą sytuację - wyjaśnił patrząc wyczekująco na Black.
- Nie chcę żadnych słów - oświadczyła podchodząc do Lucjusza. Upiła łyk wina i odłożyła kieliszek na kredensie. - Potrzebuję czynów - wyszeptała.
Malfoy otworzył szerzej oczy, a jego brwi podniosły się do góry.
- Co sugerujesz? - zapytał.
Rissa nie odpowiedział mu na pytanie, tylko umieściła swoje ręce na jego torsie i przejechała niżej. Następnie nachyliła się i pocałowała Lucjusza w usta.
Blondyn był zdziwiony jej zachowaniem. W Malfoy Manor mógłby przysiąc, że wybiegła nie tyle oburzona, co zdradzona.
Oderwał się od dziewczyny.
- Co się stało? Przemyślałaś wszystko? - pytał, ale Rissa odpowiadała mu pocałunkami.
Kiedy ich ruchy stały się coraz bardziej śmiałe, Lucjusz odsunął się by zaczerpnąć powietrza.
- Chciałeś tego.. prawda?
Malfoy zdawał się chłonąć ją swoim wzrokiem, ale Irisa nie pozwoliła mu na to dłużej. Jej ręce powędrowały na jego ramiona, wplotła jedną rękę do jego włosów, po czym przyciągnęła jego twarz do swojej. Jego język badał jej wnętrze, pozwoliła mu by zachłysną się jej smakiem.
W końcu Rissa opuściła ręce. Jedna z jej rąk powędrowała do wnętrza jej szaty i wyciągnęła swoją różdżkę.
W tej samej chwili Lucjusz otworzył oczy i zaprzestał swoich ruchów.
- Skąd masz różdżkę Narcyzy? - zapytał ze zdziwieniem, ale Rissa tylko się uśmiechnęła.
- Twoja żona dała mi swoją różdżkę, by ciężej mnie było znaleźć… Różdżka wiele mówi o czarodzieju, a moja mówi tylko o Narcyzie. Chciała mnie chronić - wyjaśniła, w tym samym momencie, w którym Lucjusz pociągnął Rissę na górę.
Szli korytarzem mijając mnóstwo drzwi z imionami wyrzeźbionymi na drewnie. W końcu dotarli do końca korytarza, gdzie na wielkich drzwiach było napisane „NARCYZA”.
Lucjusz nie otworzył tych drzwi, tylko skręcił w lewo, gdzie nie było żadnego napisu.
- Mój pokój - oświadczyła Rissa, kiedy Lucjusz otworzył drzwi.
Zanim Black zdążyła wyjaśnić coś więcej, Malfoy przywarł do Irisy opierając ją o ścianę. Jego pocałunku były coraz bardziej śmielsze. W końcu Rissa machnęła różdżką.
Lucjusz nie poczuł żadnej różnicy, prócz jednej.
Ich pocałunki przeniosły się na całkiem inny poziom… on i Rissa nigdy… nie próbowali tego typu wrażeń.
W końcu odsunął się i szepnął:
- Kocham cię, Rissy.
Cały czas miał zamknięte oczy, dziewczyna wróciła do jego ust, ale tylko podczas krótkiego pocałunku, w końcu się odsunęła.
- Cissy - wyjaśniła.
Lucjusz otworzył oczy i odsunął się od kobiety, która stała przed nim i była Rissą.
- Jakim cudem? Ty? Ale jak… - pytał, ale nie dostał żadnej odpowiedzi.
- Zdradzałeś mnie ze mną - zaśmiała się ironicznie. - Rissa jest we Włoszech w naszym domku - oświadczyła. - Przeniosłam ją tam, kiedy chcieliście uciekać do Francji. Pomyślałam, że tam będzie bezpieczna, wtedy ja postanowiłam nie psuć misji. Podróżowałam z wami jako Irisa… Chciałam zapewnić jest stu procentowe bezpieczeństwo… chyba odegrałam swoją rolę lepiej niż oczekiwałam.
Lucjusz patrzył w milczeniu na swoją żonę.
- Narcyza, ale ty i ona… byłyście razem w pokoju…
- Wyższy poziom czarów - odrzekła odwracając się. Podniosła swoją różdżkę z ziemi i chciała opuścić pokój.
- Czekaj. Cały czas mnie okłamywałaś? - zapytał.
- Tak samo jak ty mnie - mruknęła pod nosem.
- Nie doszło by do tego gdybyś to nie była ty… byłyście tak bardzo podobne. Nie udało ci się zataić podobieństwa między wami - powiedział Lucjusz z beznadziejnością w głosie. Chciał się wytłumaczyć.
- Gdybym teraz nie zareagowała… przespałbyś się z Irisą.
- Nie. Uprawiałbym seks z tobą! - zagrzmiał jego głos.
- Co nie zmienia faktu, że chciałam chronić własną siostrę, którą pokochał mój mąż.
- Kochanie, to nie tak… Zakochałem się, nie przeczę. Zakochałem się w tobie po raz kolejny…
Weny Ola!
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Chochlik Przyszła pani Malfoy
|
Wysłany:
Sob 16:52, 26 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 615 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)
|
Ależ to wykombinowałaś! Czyli jednak Rissa nie będzie z Lucjuszem. xD Bynajmniej w tym momencie, kiedy już mamy kończyć nie zdążymy ich spiknąć ze sobą. xD Naprawdę mnie tym zaskoczyłaś!
Draco i Meg, trochę nie wyżyci są, no ale uznajmy, że są młodzi i cieszą się sobą. xD
Kawałek z Sakurą to naprawdę kawał dobrego tekstu!
Postaram się dzisiaj coś napisać!
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Narcissa Malfoy Administrator
|
Wysłany:
Sob 17:37, 26 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 983 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!
|
Wiem, wiem... wykombinowałam, a raczej przyśniło mi się wczoraj xD
Doznałam takiego objawienia i aż grzech było nie skorzystać xD
No nie zdązymy spiknąć ze sobą... ale to był mój plan, jak już wiesz xD
Coś mi tu nie pasowało od jakiegoś czasu... ale jest spoko xD
W sumie to już prawie koniec xD
Co do Dracona i Meg to wiem... niewyżyci troszkę, ale w koncu mogą robić to bez przeszkód i wiedzą, że muszą być ze sobą.. ta przysięga itp.
Na sam koniec, dziękuję xD
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Chochlik Przyszła pani Malfoy
|
Wysłany:
Nie 15:54, 27 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 615 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)
|
Sakura i Severus
Wąż cofnął się z przed niej i zaczął przemieszczać się w stronę mężczyzn.
- Zabij ją, Karakow! – warknął Severus wymijając wielkie cielsko gada i podbiegł do dziewczyny. Sakura siedziała skulona na ziemi, rękami obejmowała siebie samą. Szloch wstrząsnął jej ciałem. Mężczyzna zdjął swoją pelerynę i podał ją Japonce. Brunetka przyjęła ją bez słowa.
- Wszystko w porządku? – zapytał cicho, kiedy już upewnił się, że Sakura jest szczelnie okryta materiałem.
- Chyba… - zaczęła mamrotać, ale przerwał jej krzyk drugiego mężczyzny.
- Snape! Nie baw się w rycerza tylko mi pomóż! – jego głos był zduszony, wąż powoli oplatał jego ciało.
- Pomóż mu – szepnęła Sakura. Mistrz eliksirów zerknął na dziewczynę i szybko podbiegł do Igora.
Nagini była silna. Tak silna, że dwóch mężczyzn nie mogło poradzić sobie z nią. Atakowała ich, a oni w ostatnich sekundach unikali jej. Sakura chciała pomóc. Chciała, ale strach przed wężami paraliżował ją, tak, że nie była w stanie się ruszyć. Czuła się źle z myślą, że nie potrafi im pomóc. Łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Więc jej strach miał sprawić, że będzie obserwowała śmierć swojego ukochanego? Zacisnęła mocno powieki i otworzyła je po chwili. Co zrobiłyby jej przyjaciółki na jej miejscu? Rissa, zapewne nie bałaby się węży. Panna Black nie należała do ludzi, którzy boją się takich rzeczy. Pomyślała o drugiej koleżance. Meg, zapewne też by się bała, jeśli strach sparaliżowałby ją, widok ukochanego walczącego o życie z pewnością zmusiłby ją do działania.
Sakura poderwała się z ziemi i otarła łzy spływające po twarzy. Ona też była odważna, tak jak jej przyjaciółki. Przypomniała sobie nagle, że nie ma swojej różdżki. Panika ponownie zaczynała ją ogarniać. Rozejrzała się po pomieszczeniu, nie było w nim nic poza niewielkim stołem. Mebel wyglądał na ciężki, dziewczyna z pewnością nie dałaby rady go przeciągnąć i przygnieść nim, choć na chwilę, węża.
Musiała coś zrobić. Kątem oka obserwowała walkę mężczyzn z Nagini. Wiedziała, że niedługo stanie się coś złego.
Podbiegła do stołu, licząc, że znajdzie tam coś, czym mogłaby zrobić krzywdę gadowi. Jednak nic nie znalazła. Łzy bezsilności spłynęły jej po policzkach. Więc miała patrzeć jak on umiera?
Ponownie rozejrzała się po pomieszczeniu. Najpierw po podłodze, a nuż, coś na niej znajdzie. Później zerknęła na ścianę. Kamień spadł jej z serca. Na ścianie wisiał miecz. Wyglądał na ciężki, ale Sakura powinna dać sobie z nim radę.
Kilka sekund później szła w stronę mężczyzn walczących z wężem. Zaczęła się zastanawiać, jak powinna użyć broni, by zrobić z niej dobry użytek.
- Odejdź! – usłyszała zduszony głos Severusa. – Uciekaj stąd! Teraz!
Używał tonu, który nie tolerował sprzeciwu. Co nie zmienia faktu, że dziewczyna nie miała zamiaru go słuchać. Obserwowała wielkie cielsko węża, zastanawiając się, w którym miejscu powinna uderzyć, żeby zabić zwierzę i nie zrobić krzywdy mężczyznom.
Zdecydowała się na uderzenie w środkową część ciała węża. Miała pewność, że nie zrobi krzywdy nikomu innemu
Uniosła miecz i ugięła się pod jego ciężarem. Musi być silna! Dla Severusa.
Zamachnęła się bronią i pozwalając jej pociągnąć się na ziemię, przecięła ogromne cielsko na pół. Krew zaczęła rozpływać się po ziemi, jednak Sakura przez chwilę nie podnosiła się z ziemi. Czerwona ciecz poplamiła jej nogi.
Nagle poczuła, jak ktoś zaczął ciągnąć ją do góry. Miecz wypadł jej z ręki i upadł na posadzkę, sprawiając, że krew roztrysnęła się po nich wszystkich. Podniosła głowę i spojrzała na węża. Ku jej zdziwieniu, to Karakow kazał jej wstać. Severus stał kilka metrów od nich. Na jego twarzy malował się grymas, a lewą dłoń zaciskał na prawym ramieniu.
Sakura poczuła niemiły uścisk w żołądku. Za późno zareagowała. Wąż zdążył zaatakować Severusa…
Meg & Rissa & Draco
Blondynka przycisnęła dłoń do ust. Zimny dreszcz przeszedł po jej ciele.
- Co się stało, Meg? – zapytała Rissa, zerkając zaniepokojona na przyjaciółkę. Draco również wyglądał na zmartwionego i jakby złego. Black myślała, że to dlatego, że ktoś kto się pod nią podszywał podróżował razem z nimi.
- On poszedł do niej – szepnęła słabo Dubis.
- On? – mruknęła Irisa. – A tak swoją drogą, to co wy tutaj robicie?
- Mój ojciec – odpowiedział Draco i mocniej uścisnął dłoń swojej dziewczyny.
- O czym wy mówicie? – Irisa miała niemiłe wrażenie, że przez swoją nieobecność straciła naprawdę dużo.
- Pan Malfoy chciał się zobaczy z tobą, a ja powiedziałam mu, że jesteś w Grimmould Place 12 – powiedziała cicho Meg. – Musimy się tam teleportować i zobaczyć, czy wszystko jest w porządku.
Rissy przyznała rację przyjaciółce.
- Ale… - Draco chciał zaprotestować, ale Meg mu przerwała.
- Późnij, obiecuję – szepnęła i ku zdziwieniu Black, delikatnie pocałowała go w usta. Nie mogła uwierzyć, że przez te kilka tygodniu straciła, aż tak wiele. Zawsze była na bieżąco z tym co się działo w życiu przyjaciółki, a teraz… Potrząsnęła głową. Meg zrozumie. I kiedy już sprawdzą czy z Malfoyem jest wszystko w porządku usiądą razem i Meg jej wszystko opowie.
- Chodźmy – powiedział Draco. – Powinniśmy się pośpieszyć.
Dziewczyny przyznały mu rację i już po kilku minutach stali na plaży i trzymali się za ręce.
- Gotowe? – zapytał młody Malfoy, lecz zanim dziewczyny zdążyły odpowiedzieć, poczuły niemiły uścisk w żołądku. Chwilę później stali przed ogromnym szarym budyniem w Londynie.
- Ustalmy plan działania – zaczął Draco, kiedy stali przed drzwiami. – Jeśli będzie tam ktoś niebezpieczny, natychmiast teleportujecie się do Malfoy Manor.
- Nie ma mowy! – warknęła Meg. Rissy stwierdziła, że uczucie między nimi musiało się spotęgować. Kiedy ostatnim razem ich widziała, ciągnęło ich do siebie, ale nie można było tego nazwać związkiem.
- Chociaż raz mnie posłuchaj, Morgaine – poprosił chłopak. Dziewczyna nie przytaknęła mu. Jeśli czeka na nich niebezpieczeństwo, to ona z pewnością nie zostawi tam go samego.
- Wchodzimy? – zapytała Irisa opierając dłoń o klamkę. Draco przytaknął jej i już po chwili wpadli do środka.
Starali się zachowywać cicho. Powoli szli przez parter domu, najpierw zajrzeli do salonu. Meg poczuła niemiły uścisk w żołądku, kiedy zobaczyła dwie lampki i butelkę wina. Jeszcze kilka godzin temu siedziała tu z tym kimś i jakby nic rozmawiała.
- Ktoś otworzył ostatnią butelkę – burknęła Rissa. To był jej ulubiony trunek. Malfoy wywrócił oczami. Chciał jak najszybciej zabrać stąd Meg.
- Chodźcie po schodach – powiedziała Dubis, chłopak wyprzedził ją i szedł przed dziewczynami. Słyszeli na górze jakieś głosy. Weszli na piętro omijając skrzypiące stopnie.
- Są w moim pokoju! – mruknęła niezadowolona Rissa. Meg rzuciła jej blady uśmiech. Strasznie bała się, że przez nią pan Malfoy będzie w kłopotach.
- Pójdę pierwszy i zobaczę ilu ich jest – wyszeptał Draco i nie czekając na sprzeciw swojej ukochanej zaczął się cicho skradać w stronę uchylonych drzwi.
Meg patrzyła jak chłopak powoli idzie w stronę drzwi. Zacisnęła mocno powieki. Powinna go zatrzymać. Jeśli jemu też coś się stanie nie daruje sobie tego.
- Spokojnie – zaśmiała się Black, widząc zdenerwowanie swojej przyjaciółki.
- Łatwo ci mówić – odpowiedziała szybko i ponownie zerknęła na blondyna. Chłopak szedł z uniesioną różdżką. Zatrzymał się tuż przed drzwiami i przez chwilę nasłuchiwał. Musiał przyznać, że dopiero teraz uświadomił sobie, co te odgłosy jednoznacznie oznaczają.
Weny Kasiu!
Musze przyznać, że jestem wyjątkowo nie zadowolona z tego rozdziału. W sumie mi trochę głupio, że wyszedł tak jak wyszedł, dlatego, że to mój ostatni rozdział w tym opowiadaniu...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Chochlik dnia Nie 16:56, 27 Lut 2011, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
Narcissa Malfoy Administrator
|
Wysłany:
Nie 16:59, 27 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 983 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!
|
Wiesz to jest najlepsze, że chciałysmy to skończyć i zacząć coś nowego... ale tak prawdę mówiąc to dziwnie się coś kończy, kiedy tyle się poświęciło czasu xD
Rozdział jest naprawdę dobry, ale czuje jakiś niedosyt i nie potrafię powiedzieć dlaczego...
Tak wgl to tak dziwnie będzie jak skończymy ta opowieść, ale przecież nie może trwać wiecznie...
Niestety wiem, że to Twój ostatni rozdział... w sumie możemy się pokusić o jeszcze jedną kolejkę czy coś... mi tak w sumie to obojętne xd
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Chochlik Przyszła pani Malfoy
|
Wysłany:
Nie 17:08, 27 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 615 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)
|
Mi też się to dziwnie kończy. Tyle czasu nad tym pracowałyśmy, że na początku będzie mi naprawdę dziwnie, kiedy już nie będę czekała na swoją kolejkę. xD
Nie wiem czy jest sens pisać następną kolejkę, jak zaczniemy tak robić, nigdy nie skończymy tego opowiadania, bo za każdym razem tak będzie. xD
Jedyne co nam pozostaje to zacząć prace nad naszym planowanym projektem jak najszybciej. xD
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Narcissa Malfoy Administrator
|
Wysłany:
Nie 17:13, 27 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 983 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!
|
No też tak myślę xD
Trzeba raz na zawsze to skończyć, co nie zmienia faktu, że bd tęsknić xD
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Chochlik Przyszła pani Malfoy
|
Wysłany:
Nie 17:15, 27 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 615 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)
|
Też będę tęsknić! <3
Właśnie sobie uświadomiłam, że to jedyne wspólne opowiadanie (które pisałam), które doczeka się zakończenia. xD
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|