Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Narcissa Malfoy Administrator
|
Wysłany:
Wto 22:40, 18 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 983 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!
|
Rissa & Lucjusz
Irisa patrzyła z przerażeniem na Malfoya, który próbował ją uspokoić.
- To zwierzę, jesteś bezpieczna - mówił, ale dziewczyna go nie słuchała. Patrzyła tępo w jakiś cień na materiale i trzymała się jego szaty.
- Pójdę zobaczyć co to było -odrzekł beznamiętnie wyciągając gwałtownie materiał spod jej ręki.
Wtedy Black szybko wstała.
- Nie zostawiaj mnie - krzyknęła - Proszę, nie opuszczaj - wyszeptała łkając.
Po chwili poczuła czyjąś rękę na ramieniu.
- Irisa - ktoś krzyknął. Dziewczyna pośpiesznie otworzyła oczy. Na przeciwko niej rozciągała sią ciemność. Odwróciła się i spojrzała, że obok niej siedzi Lucjusz. Zasnęła przed namiotem. W jego obecności! Co za wstyd, pomyślała. Gwałtownie chwyciła się za brzuch, przypomniała sobie co jej się śniło… a potem, nie wiedziała do którego momentu to sen, a do którego prawda.
- Ja chyba… - zawahała się.
- Zasnęłaś - powiedział bez żadnego przejęcia i zerknął na nią - Idź do namiotu, jest tylko dla ciebie.
Rissa popatrzyła na niego. Zrobiło jej się głupio, nie tylko, że cały namiot był dla niej, ale z tego powodu, że zasnęła przy nim.
- To duży namiot - wyszeptała Black i zastanowiła się jak zwrócić się do Malfoya - pan też się zmieści - dopowiedziała po długim namyśle.
- Mówiłem, żebyś zwracała się do mnie po imieniu - żachnął się Lucjusz.
Rissa odwróciła się do niego tyłem i uśmiechnęła. To nie było snem!
- Yhm … - urwała Irisa, ale zanim coś powiedziała zapomniała co miała na myśli.
- Idź już spać - mówił - jutro musicie dokonać wyboru i czeka was walka - oznajmił wchodząc na chwilę do namiotu by wskazać jej poszczególne części „mieszkania”.
- Walka? - zapytała.
- Musimy was przygotować do ewentualnego starcia… ale najważniejszy jest wybór.
- Wybór? - krzyknęła przełykając głośno ślinę.
- Nie mów, że nie wiesz o co chodzi - wyszeptał wskazując jej pokój - to twoja sypialnia.
- Ja naprawdę nie wiem o co chodzi - powiedziała czując, że robi jej się ciepło.
- Pf, jak mam ci to wytłumaczyć? Legenda zataja pewną prawdę - zaczął - To co musicie zrobić jest dużo gorsze… ale teraz idź spać.
- Powiedz - prosiła, czuła, że się osuwa. Była bardzo zmęczona.
Lucjusz kazał jej usiąść na sofie.
- Czeka nas długa noc - powiedział blondyn odpinając swoją szatę. Irisa spojrzała na niego z zakłopotaniem i odwróciła wzrok. - Ale najpierw… musimy cię nauczyć jak przebywać w towarzystwie mężczyzn.
- Słucham? - zapytała stojąc do niego tyłem.
- Takie zachowanie jest nie na miejscu - wyszeptał - Odwróć się!
Draco & Meg
- Jesteś wilą - wyszeptała zdumiona Morgaine i patrzyła z zaciekawieniem na Narcyzę.
Kobieta uśmiechnęła się do niej.
- Nie jestem wilą… moi przodkowie byli, ale nie do końca - naprostowała - to bardzo skomplikowane i bardziej odnosi się do tradycji niż prawdziwej krwi wil.
- Babciu nie rozumiem - oświadczyła Dubis i usiadła rozglądając się w poszukiwaniu Dracona.
- Prababka Narcyzy była wilą, ale odeszła… to znaczy zrzekła się więzów krwi… była zdrajcą - wtedy spojrzała na Narcyzę, a ta kiwnęła głową.
- Nie mogę zmienić przeszłości, ale moje korzenie nie świadczą o tym, że jestem wilą… ale chciałam cię uświadomić - odrzekła pani Malfoy.
- A co z Draconem i pozostałymi? - wtrąciła szybko Meg.
- Mężczyźni nie mogą podchodzić do jeziora, chyba, że w asyście kobiet… ja nie mogę zostać, muszę iść - powiedziała szybko - to tylko jeden przystanek w mojej misji…
Wtedy Meg chciała jeszcze o coś zapytać, ale zanim zdążyła coś powiedzieć, Narcyza zniknęła.
- Gdzie ona… - zaczęła.
- Meg! - zawołał Draco i wyciągnął dziewczynę na dwór.
- Draco… posłuchaj, musimy dołączyć do pozostałych i powiedzieć im, żeby się nie zbliżali do jeziora - wyszeptała szybko.
- Morgaine… pomożemy wam! Idźcie już, strażniczki nie przywykły, że jeden z mężczyzn grasuje wśród nas… - rzuciła babcia dziewczyny i zniknęła.
Draco zauważył także, że bierze kwiatek i wyrzuca płatki w powietrze. Następnie te zaczęły płonąć i oświetliły im drogę, która prowadziła do namiotu.
- Dziękuję - krzyknęła dziewczyna i dotknęła ręki Malfoya.
Draco uśmiechnął się.
- Do widzenia - odrzekł - Gdzie moja matka? - zapytał szybko.
- Zniknęła… ma inne zadanie - powiedziała Meg.
Po drodze Dubis wytłumaczyła Draconowi na czym polega zadanie Narcyzy… i dlaczego zniknęła.
- Nie rozumiem - żachnął się Dracon.
- Twoja matka może uratować więcej niż ci się wydaje - wyszeptała z dumą Morgaine.
- Możesz jaśniej… to trudne, w ogóle nie wiem co ona tam robiła… niczego nie rozumiem - kontynuował.
- Zrozumiesz w swoim czasie - odpowiedział Meg.
- A kiedy nadejdzie ten czas? - zapytał cicho.
- Kiedy prawda zagości w naszych sercach… a dumę i godność zastąpi TO - wyszeptała obracając się przodem do chłopaka. Ostatnie co poczuł chłopak to jej zimne ręce na jego torsie.
Severus & Sakura
Mistrz eliksirów patrzył zdegustowany na Japonkę. Dziewczyna się przestraszyła i zrobiła kilka kroków do tyłu.
- Co się dzieje? - zapytała z wyrzutem.
- Wszystko! - krzyknął - Nie widzisz, wszyscy się zmieniają… moi dawni znajomi są… zmienili się - powiedział wskazując na namiot.
- W ogóle nie rozumiem co do mnie mówisz, Sev - powiedziała.
- Nie mów tak do mnie - krzyknął, po czym zerknął na nią.
- Myślałam, że ci to nie przeszkadza…
- Nie znasz mnie - odrzekł - tak samo jak ja ciebie.
Sakura popatrzyła na niego urażona. W jednej chwili przeniosła swój wzrok na niebo. Księżyc oświetlał polanę i jej twarz.
Wtedy Sakura rzuciła się i pobiegła przed siebie.
Nie interesowało ją co ją tam czeka, nie znała okolicy. Nie miała pojęcia gdzie jest.
Dotarła nad wodę. Słyszała szum wody obijającej się o brzeg.
- Zrób jeden krok i mężczyzn odstaw w bok - śpiewał czyjś piękny głos.
Sakura dała się porwał melodii i zmierzała tam, gdzie chciała. Uwodził głos jakiejś kobiety.
- Nasz świat jest piękny… nasz świat kobiecy, zostaw kajdany uwięzi… żyj z nami kobietami - powtarzał delikatny liryczny głos.
Japonka była zachwycona. Nie obchodził ją Severus, skoro chciał krzyczeć, mógł sobie krzyczeć. Teraz Sakura chciała się oderwać. Zostawić świat z Severusem i mężczyznami daleko za sobą.
- Nie słuchaj ich! - ktoś krzyknął.
- Chcę być z nimi - wyszeptała cicho Sakura oblewając się wodą i rozczesując swoje długie włosy.
- Opamiętaj się! - wrzasnął.
- Tak będzie lepiej dla wszystkich Severusie - westchnęła Hanuro i popatrzyła na Snape`a.
- Sakuro! Nie możesz… one, to fikcja - mówił.
Miał pewne doświadczenia z tymi istotami. Maczał palce w czarnej magii, a właśnie te… swoim głosem i pięknem uwodziły zbłąkanych mężczyzn i zagubione kobiety.
- Chodź ze mną - zaproponowała Sakura, która była w letargu.
- NIE!
- Severusie… możemy być zawsze razem, chodź ze mną - szeptała coraz bardziej zanurzając się w wodzie.
W jednej chwili Snape doskoczył dziewczyny i przyciągnął ją na suchy ląd.
Chwile powtarzał coś do niej, aż w końcu Sakura ocknęła się.
- Co ja tu robię? - zapytała łapiąc powietrze.
- Chciałaś się zabić - odrzekł beznamiętnie i skrzyżował ręce.
Carlisle & Michelle
Obydwoje leżeli wpatrzeni w swoje oczy. Michelle wstrzymała oddech, to była dziwna sytuacja.
Carlisle chciała panować nad wszystkim, ale najwidoczniej to także go przerosło.
- Mic… - zaczął, ale wtedy zdał sobie sprawę, ze przygniata dziewczynę.
Szybko wstał i wyprostował się.
Signe zrobiła urażoną minę, myślała, że jedno z jej marzeń się spełni. Zawiodła się… najgorsze było to, że jemu nie zależało.
- Chyba pójdę do swojego pokoju - zaczęła dziewczyna próbując nie łamać głosu.
- Michelle… poczekaj - krzyknął i złapał ją za rękaw ciągnąc w jego stronę.
- Dobranoc - wyszeptała i chciała uniknąć kontaktu z nim, ale Carlisle obrócił się do niej bokiem i złapał ją w pasie.
- Michelle… - szepnął. Następnie przejechał dłonią po jej policzku - Dobranoc.
Wtedy Signe spojrzała mu w oczy. Jego twarz była tak blisko jej.
Czuła jego oddech na swojej skórze. Nagle czułą jakby zamarzała, jakaś siła ją obezwładniła… jedyne co mogło robić to patrzeć.
Czuła jak jego wargi lądują tuż przy jej uchu.
Pocałował ją delikatnie w policzek, po czym się odsunął.
- Wybrałaś mnie - potwierdził. - Wiem to.
Michelle odsunęła się szybko, dotknęłam ręką miejsce gdzie ją pocałował.
- Jesteś niemożliwy - oznajmiła.
- Być może…
Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nie skończył. Widział jak Michelle osuwa się na ziemię. Wygina się i coś szepce, lecz nie swoim głosem.
- Zginiecie tak samo jak wieki temu. Kule was nie uratują… a wasze dziewictwo będzie ofiarą złożoną mnie…
Wtedy Signe zakaszlała, ale nie byłą sobą. Coś lub ktoś wstąpił w nią.
- Michelle, co się stało? - pytał Carlisle.
Zamiast dziewczyny, ponownie odezwał się tajemniczy głos.
- Jako cztery dziewice dostąpią zaszczytu. Następnie jako oblubienice zhańbią treść mitu!
Ola, życzę weny!
Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam xD
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Narcissa Malfoy dnia Wto 22:41, 18 Sty 2011, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
Chochlik Przyszła pani Malfoy
|
Wysłany:
Śro 17:09, 19 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 615 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)
|
Sakura i Severus
Dziewczyna spojrzała zaskoczonym wzrokiem na mężczyznę.
- Nie prawda! – warknęła siadając. Snape wywrócił oczami.
- Więc, jak nazwiesz to co chciałaś zrobić? – zapytał, z typowo nauczycielskim tonem. Hanuro prychnęła i utkwiła wzrok w jeziorze.
- A co cię to obchodzi – mruknęła wstając. Nie chciała się zabić, nawet nie przyszło jej to do głowy! Chciała po prostu… no właśnie, czego ona właściwie chciała? Chciała być z Severusem. I choć od początku beształa się za to, przecież w końcu i tak przekroczyli granicę postawioną między nimi.
- Obchodzisz mnie – wyszeptał nagle, odwracając wzrok. – Co nie zmienia faktu, że nie możesz mnie wybrać.
- Dlaczego? – dziewczyna drążyła temat. – Wymień choć jeden powód, który mnie przekona, że nie powinnam Cię wybierać!
- Mówiłem ci już – westchnął.
- Powiedź jeszcze raz – zachęcała dziewczyna.
- Nie znasz mnie, a ja nie znam ciebie – zaczął.
- Więc się poznajmy! – rzuciła dziewczyna siadając przed nim. Mężczyzna spojrzał na nią zdziwiony.
- O co ci chodzi? – zapytał. Sakura wywróciła oczami.
- Powiedź mi czym się interesujesz – powiedziała, zupełnie jakby nie słyszała tego co mówił Severus.
- Słucham? – rzucił.
- Och… nie udawaj, że nie wiesz o co mi chodzi! Mówisz, że się nie znamy, więc chcę cię poznać. Na początek chcę wiedzieć czym się interesujesz – powiedziała.
Snape przez chwilę zastanawiał się nad czymś.
- Sakuro to się nie uda – wyszeptał.
- Uda się! Uda się jeśli będziemy chcieli! – wyszeptała. – Spróbuj. Nic nie stracimy. Severusie, proszę.
Mężczyzna westchnął. Z niewiadomych mu przyczyn ciężko przychodziło mu odmawianie dziewczynie.
Irisa i Lucjusz
Dziewczyna jeszcze przez chwilę stała tyłem do niego.
- Odwróć się, Iriso – poprosił szeptem mężczyzna. Black czując, że policzki ją pieką powoli zaczęła się odwracać do niego. Stanęła przed Lucjuszem ze spuszczoną głową.
- Podnieś głowę – powiedział po chwili. Dziewczyna zawstydziła się jeszcze bardziej, nie miała nic przeciwko rumieńcom, ale Malfoy nie koniecznie musiał je widzieć. Zacisnęła ręce w pięści i podniosła głowę.
Rzuciła tylko jedno spojrzenie w stronę mężczyzny i zatrzymała wzrok na jakimś obrazie.
Lucjusz rozpiął górę swojej szaty, tak że delikatnie było widać jego umięśniony tors. Black była niemalże pewna, że właśnie wywraca oczami.
- Dziękuję – powiedział zadowolony. – Czy gdybyś chciała zwrócić na siebie uwagę jakiegoś mężczyzny też tak byś się zachowywała? – zapytał.
- Co? – Rzuciła szybko.
- Nie „co” tylko „słucham” – mruknął Malfoy. – Pytałem, czy gdybyś chciała zwrócić na siebie uwagę mężczyzny zachowywałabyś się właśnie w ten sposób.
Dziewczyna zaczęła się nad tym zastanawiać. Nigdy nie musiała nikogo podrywać, zawsze to ją podrywano.
- Chyba nie – wyszeptała, ponownie spuszczając głowę.
- Tak myślałem – zaśmiał się mężczyzna. – Podnieś głowę.
Tym razem to Rissa wywróciła oczami, ale zrobiła, to o co ją poprosił Lucjusz.
- Tak jest o wiele lepiej – powiedział i wstał z sofy. Dziewczyna śledziła jego ruchy. Widziała jak idzie naokoło mebla i kiedy straciła go z oczy, poczuła jak kładzie ręce na jej ramionach.
- Wyprostuj się – mówiąc to delikatnie odciągnął jej ramiona do tyłu, tak by ściągnęła łopatki.
- Tak jest o wiele lepiej – stwierdził. – Podnieś głowę trochę wyżej.
Mówiąc to również ostrożnie „ułożył” jej głowę. Kiedy już skończył stanął przed nią i przez chwilę się jej przyglądał.
Meg i Draco
Chłopak był zaskoczony zachowaniem dziewczyny, ale nie mógł powiedzieć, że był nie miło zaskoczony.
- Meg… - wyszeptał nachylając się nad nią. Blondynka podniosła głowę. W między czasie Malfoy ułożył swoje ręce na tali dziewczyny, jednak po chwili powoli zaczął je przesuwać na biodra. W tym samym momencie, ona delikatnie uniosła się na palcach, a on schylił się jeszcze bardziej. Oddychali jednym powietrzem, ich usta już prawie się ze sobą stykały... Kiedy nagle…
- Morgaine! – krzyknął dziecięcy głos. Dubis zdążyła jedynie szybko cmoknąć usta chłopaka, ponieważ już po chwili do jej nóg przywarła niska dziewczynka.
Meg zaklęła pod nosem, na co Draco zareagował śmiechem.
- Jeszcze zdążysz mnie pocałować – zaśmiał się Malfoy. Dziewczyna sprzedała mu sójkę w bok.
- Cześć Fleur – powiedziała kucając przed dziewczynką. Mała rzuciła jej się na szyję i soczyście ucałowała oba jej policzki. Draco przyglądał się dziewczynie, a na jego twarz wpełzł uśmiech.
- Kto to jest? – zapytała dziewczynka. Czarodziej pomyślał, że to dobrze, że matka nalegała by uczył się języków.
- Draco – chłopak kucnął obok ukochanej i wyciągnął rękę do jej kuzynki. – Jestem chłopakiem Meg.
- Będziesz dbał o nią? – zapytała dziewczynka, spoglądając na niego podejrzliwie.
- Oczywiście, że będę! – zapewnił ją.
- Fleur, mama cię nie szuka? – zapytała Dubis, kochała swoją rodzinę, ale dzisiaj zdecydowanie nie miała ochoty na rozmowę z nią. Musiała by wszystkim wytłumaczyć kim jest dla nie Dracon, a ona nie miała na to siły.
Dziewczynka skrzywiła się, kiedy z oddali usłyszała swoją matkę.
- Idź, przyjdę jeszcze do was – obiecała Morgaine i pocałowała dziewczynę w głowę. Dziewczynka kiwnęła głową i nie żegnając się pobiegła w swoją stronę.
- Urocza – zaśmiała się dziewczyna, kiedy już wstali. Draco wywrócił oczami.
- Byłaby, gdyby nam nie przerwała – rzucił, spoglądając na dziewczynę.
Michelle & Carlisle
Dziewczyna ledwie skończyła mówić i zaczęła osuwać się na ziemię. Cullen dziękował w myślach, za to, że stał tuż obok niej i udało mu się ją uchronić przed upadkiem. Wziął ją na ręce i położył na swoim łóżku. Wiedział, że nie może teraz ryzykować z podaniem dziewczynie jakiegoś leku. Omdlenie było reakcją obronną organizmu i jeśli ona tego potrzebowała to zamierzał czekać aż się ocknie.
Michelle obudziła się dopiero po upływie dwudziestu minut, kiedy Cullen już zaczynał się o nią martwić. Dziewczyna przez dłuższą chwilę leżała w ciszy, jedynie mrugając oczami.
- Chcesz wody? – spytał mężczyzna stając przy łóżku.
- Tak – wyszeptała dziewczyna, unosząc się na łokciach.
- Leż, a ja za zaraz wracam – wyszeptał i szybko wyszedł z pokoju. Po chwili wrócił z szklanką. Podał ją Michelle.
- Jak się czujesz? – zapytał, siadając przy niej.
- Dziwnie – mruknęła dziewczyna, po czym wzięła łyk wody. – Co się właściwie stało?
- Nie pamiętasz? – spytał i kiedy dziewczyna pokręciła głową powiedział – Coś jakby cię hm… opętało…
- CO? – krzyknęła dziewczyna i chciała usiąść, ale Carlisle ją przed tym powstrzymał.
- Spokojnie i żadnych gwałtownych ruchów.
- Dobrze, dobrze – mruknęła dziewczyna.
- Nie martw się tym teraz – poprosił – porozmawiamy o tym, kiedy już będziemy wszyscy razem.
- Jasne – wyszeptała. – Ale nie możesz mi chociaż trochę powiedzieć?
Carlisle zaśmiał się.
- Nie wytrzymasz kilku godzin? – mruknął. Na twarzy dziewczyny pojawił się grymas.
- Jak trzeba to wytrzymam – westchnęła. – Ale wolałabym gdybyś mi powiedział teraz.
Koniec. xD
Weny Kasiu!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Chochlik dnia Śro 18:34, 19 Sty 2011, w całości zmieniany 3 razy |
|
|
Narcissa Malfoy Administrator
|
Wysłany:
Śro 18:39, 19 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 983 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!
|
Oh yeah!
Oczywiście już wszystko skomentował... ale mniemam, ze nie bd zgorszone jeśli sie powtórzę xD
Rozdział i wszystkie cześci są po prostu świetne...
Genialna akcja, doskonale zakończenie... i mmm i Lucjusz xD
Życzę weny Kasi xD
Powodzenia...!
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Narcissa Malfoy Administrator
|
Wysłany:
Śro 19:24, 19 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 983 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!
|
Severus & Sakura
Dziewczyna patrzyła z nadzieją na swojego nauczyciela. Miała nadzieję, że w końcu się przekona.
- Sakuro, może to zły pomysł… bo w końcu będziemy… - zaczął Severus, ale Japonka skrzyżowała ręce na piersi i głośno westchnęła.
- Jeśli nie chcesz, to powiedz… - powiedziała oburzona - no powiedz, że nie chcesz na mnie patrzeć i żebym sobie poszła! - oznajmiła dość twardo i patrzyła na niego z lekkim uśmieszkiem na twarzy.
Snape na początku kompletnie nie wiedział co ma zrobić… to nie tak, że jej nie chciał.
- Czasami trzeba wybrać między… - kontynuował swoją wypowiedź.
- Między czym? - żachnęła się Hanuro - uczuciem? - zaśmiała się ironicznie.
- Między mniejszym złem - wyszeptał, po czym natychmiastowo wstał.
Dziewczyna przeklęła po nosem, uderzyła pięścią o ziemię.
- Jestem zła - powiedziała sama do siebie - mogę ci pokazać jaka jestem zła!
Wtedy Sakura stanęła naprzeciwko niego i szybko wyciągnęła różdżkę. Skierowała ją w stronę nauczyciela i podeszła bliżej. Na początku mierzyła w samo serce, ale jej wzrok wędrował niżej… po chwili jej różdżka zatrzymała się na jego szyi.
Severus patrzył na jej zdeterminowanie, nic sobie z tego nie robił. Dziewczyna mogła się wysilać, ale profesor zachował zimną krew.
- Nie zrobisz tego - odrzekł chłodno podnosząc ręce do góry.
- Założysz się? - zapytała łagodnie - to ty mnie nazwałeś większym złem! - Sakura uniosła brwi do góry, ponieważ czekała na jego odpowiedź.
- Odłóż różdżkę - powiedział.
- Jeśli mi obiecasz… - zaczęła patrząc mu w oczy - … że to będziesz TY.
Snape przez chwilę się wahał, rozejrzał się jeszcze dobrze dookoła. Nie tak, że tego nie chciał. Przecież mogli by coś wymyślić, ale skoro legenda okazała się prawdą… nie mogli uciec od zadania. Chciał to zrobić, chciał być z Sakurą… ale coś mu podpowiadało, że to nie na miejscu… że to obrzydliwe. Tyle lat różnicy. Miłość nie wybiera… ale to co ich łączyło to… co to było?
- Nie mogę - żachnął się mistrz eliksirów.
- Wiedziałam - stwierdziła - tchórz - powiedziała, ponieważ ponownie usłyszała tajemniczy głos i śpiew.
- Za mym głosem podążaj… jam ci olśnieniem - ktoś szeptał.
Severus nie wytrzymał i potrzasnął Sakurą, wtedy udało mu się wyrwać różdżkę dziewczyny.
Japonka odzyskała świadomość, by za chwile tajemnicze światło oświetliło im twarze. To był patrunus… unosił się nad całym obozowiskiem.
- Cztery oblubienice z doboru, nadszedł czas waszego wyboru!
Severus się rozejrzał i wiedział, ze będzie musiał zwołać zebranie. Musiał się skonsultować z pozostałymi.
Michelle & Carlisle
Signe chciała się dowiedzieć co mówiła… nie miała pojęcia co robiła. Czuła tylko, że w pewnym momencie osuwa się w nicość, a potem był już tylko Carlisle i jego tłumaczenia.
- Proszę, powiedz - szeptała, ale widziała, że to nie wystarczy żeby go przekonać.
- To nie najlepsza chwila… - zaczął, by urwać za chwilę, kiedy dziewczyna przejechała palcem po jego dłoni.
- Powiesz mi, prawda? - Westchnęła Signe - nie masz wyboru!
Carlisle wstał i zaczął krążyć po namiocie. W tym momencie zdał sobie sprawę, że są sami. Nikogo nie było, nie było nikogo kto mógłby im przeszkodzić.
- Jesteśmy sami - uprzedził.
Carlisle dotknął jej ramion, następnie jego ręce zjechały do jej talii. Podciągnął ją by była bliżej niego. Dziewczyna nie opiera się, zamknęła bardzo szybko oczy i czekała na dalszy ciąg.
Po chwili czuła jego słodki oddech na swojej twarzy, dała by wiele, by to trwało dłużej. Kiedy rozszerzyła delikatnie wargi, pojawiło się jasne, niebieskie światło, które oświetlało namiot.
- Co to jest? - zapytała oburzona patrząc w sufit.
- Zobaczmy - zaczął Cullen i wyszedł z namiotu.
Kiedy Michelle wyszła na zewnątrz zobaczyła, ze Severus i Sakura stoją gdzieś w cieniu i też patrzą na niebieską kulę.
- Cztery oblubienice z doboru, nadszedł czas waszego wyboru! - powtarzał głos z kuli.
Michelle szybko przytuliła Carlisle`a.
- Co to znaczy? - zapytała drżącym głosem.
- Myślę, że nadszedł czas - oświadczył - Musimy się skonsultować i porozmawiać z resztą.
- Ale… ale… ja to będzie wyglądać..? - pytała patrząc z przerażeniem raz w stronę kuli, raz w stronę Severusa i Sakury.
Carlisle się zaśmiał.
- Nie mów mi, że nie wiesz jak TO będzie wyglądać.
- Nie o to chodzi - mówiła, chciała jeszcze coś powiedzieć, ale wtedy zauważyła, z profesor zbliża się w ich kierunku.
- Michelle następne dni będą bardzo ważne - poinformował - Severus nie powiedział o całej legendzie.
- Jak to nie? - krzyknęła - Myślałam, że to.. wszystko.
- Musimy się do siebie zbliżyć - stwierdził przyciskając do siebie Signe.
- O to w tym chodzi?
- Poniekąd, myślę, że Severus wyjaśni na czym mają polegać najbliższe dni - wyszeptał.
- Zdradź mi choć troszkę - prosiła kładąc głowę na jego torsie.
- …miłość trzeba budować, odkryć ją to za mało - przytoczył słowa pewnego pisarza, ale jakże trafione słowa… do sytuacji, która miała nastąpić.
Meg & Draco
Malfoy patrzył na dziewczynę uśmiechając się.
- Urocza, urocza… nawet jeśli nam przerwała - powiedziała Morgaine. Nie chciała wyjść na napaloną, która myśli tylko o jednym. Miała nadzieję, że w ten sposób zachęci Dracona jeszcze bardziej.
- Morgaine, Morgaine - powtórzył cicho.
- Nie nazywaj mnie MORGAINE! - krzyknęła przyciskając swoje czoło do jego twarzy.
- Spokojnie - żachnął się Draco - myślę, że musimy wracać… mój ojciec będzie na nas czekać - odrzekł Draco, nie zdając sobie sprawy, że jego ojciec w tej chwili nie myśli o nim. ( xD )
- Skoro nalegasz… nie będę się sprzeciwiała - mówiła - tak silnemu mężczyźnie - zachichotała i pociągnęła chłopaka w stronę obozowiska.
Malfoy popatrzył z przerażeniem przed siebie i zatrzymał Dubis.
Wtedy obydwoje zobaczyli w oddali profesora Snape i Sakurę w dwu znacznej sytuacji z różdżką na gardle nauczyciela.
- To my chyba nie będziemy przeszkadzać - oznajmiła Meg patrząc wyczekująco na Dracona, który się trochę skrzywił patrząc przed siebie.
- W sumie… - zaczął - to ich sprawa.
Meg chwyciła Draco za koszule, która nadal była trochę przemoczona.
- Przepraszam za to - wskazała na koszulę i spuściła wzrok.
- Nie ma problemu - odrzekł, ale chyba było mu trochę zimno, ponieważ Dubis zauważyła, że jego usta robią się sine.
- Jest problem - żachnęła się - jest ci zimno.
- Nie rób ze mnie ofiary, poradzę sobie - zaczął się sprzeczać.
- Idź ubierz inną koszulę - kazała patrząc na niego surowo.
- Zrobiłbym to co kazałaś, gdybyś chciała, żebym ściągnął koszulę… ale mam założyć inną? - zapytał retorycznie - to nie brzmi romantycznie.
Morgaine patrzyła chwile w szoku. Jej wzrok prześlizgiwał się po jego ciele, aż w końcu zagłębił się w jego oczach.
- Proszę bardzo - oznajmiła - Jeśli chcesz… nie będę się sprzeciwiać.
Po chwili Draco zdjął koszulę na oczach dziewczyny. Po jego minie można było wywnioskować, że ma niezłą frajdę.
- Zadowolona? - zapytał niepewnie podchodząc bliżej.
- Całkowicie - wyszeptała nachylając się nad niego.
- Na czym to skończyliśmy ostatnim razem? - szepnął kiedy był tak blisko Morgaine.
I wtedy pojawiło się światło. Pojawiło się znikąd ponownie przeszkadzając w bardzo ważnej czynności.
- Chyba nam nie jest pisanie - odrzekła Meg.
- Ciii - uciszył ją Draco patrząc przez jej ramie.
Meg odwróciła się do źródła światła, zobaczyła, że Carlisle, Michelle, Severus i Sakura robią to samo.
- Musimy iść, mój wuj chyba ma coś do powiedzenia - oświadczył Malfoy.
- Ale myślałam, że…
- Chodzi o wasz wybór… przez to co powie Severus - zaczął Draco - możemy być jeszcze bliżej - wyszeptał do jej ucha i razem poszli do pozostałych.
Irisa & Lucjusz
Black nie patrzyła na mężczyznę, znalazła sobie jakiś ciekawy punkt na ścianie i postanowiła zgłębiać jego filozofię.
- Nie, nie, nie - mówił Lucjusz. Rissa poczuła jego ręce na swoich ramionach - Patrz na mnie - nakazał.
Irisa bała się na niego spojrzeć. Czuła się niezręcznie, jeszcze tak niedawno jej unikał, a teraz był miły i… chciał ją uczyć jak ma się zachowywać w towarzystwie mężczyzny.
Kiedy poczuła, że ściska swoje ręce od razu popatrzyła na niego. Najpierw utkwiła swój wzrok w jego torsie i powoli podnosiła głowę.
- Spójrz w moje oczy - kazał, a Rissa zrobiła szybko to co chciał. Czuła jak jego palec ląduje na jej podbródku.
- Dlaczego to robisz? - wyszeptała patrząc na niego.
- Za głośno - oznajmił uśmiechając się - mów ciszej - odrzekł. W końcu machnął ręką i pozwolił jej kontynuować. Irisie nie podobała się ta sytuacja. Nie wiedziała czy on się nią bawił, czy mówił poważnie.
- … dlaczego - szepnęła - to robisz? - dodała jeszcze ciszej. Skrzywiła się, ponieważ sama ledwo słyszała własne słowa. Nigdy tak nie mówiła, to było dla niej całkiem nowe.
Lucjusz w tym momencie się uśmiechnął, odrzucając swoje włosy do tyłu. Irisa mogła poczuć jego zapach. Nie wiedziała z czym ma go porównać… ale wiedziała, że za chwile zmąci jej w głowie.
- Coraz lepiej - powiedział.
- Odpowiedz mi na pytanie - żachnęła się Black, chciała być poważna, jak ta cała sytuacja.
- Porozumiewaj się bez słów - nauczał - to bardzo ważne… nazwijmy to kluczem do zamka - oświadczył i zrobił krok w kierunku Irisy. W przeciwieństwie do niego dziewczyna była zawstydzona i trochę… się bała.
- Nie potrafię - odpowiedziała automatycznie.
- Nie, nie tak - wyszeptał. - Pomyśl i przekaż mi swoją wiadomość gestem.
- Rezygnuję z tych lekcji! - rzuciła i poparzyła na niego.
- Nie ma żadnych lekcji, Iriso - zaśmiał się chwytając jej dłoń i przyciągając do siebie. Wtedy poczuła jego siłę i złość. Wiedziała, że nie może się odzywać, ale coś jej mówiło…
- Przestań - krzyknęła.
- Nie tak - westchnął - uwodź głosem. Uwodź mnie głosem - wyszeptał do jej ucha, jako, że Black stała bokiem do niego.
Nagle Rissa poczuła ulgę, widziała jakieś niebieskie światło i usłyszała głos.
- Lucjuszu, musimy wszyscy porozmawiać - krzyknął Severus Snape - muszę poinformować dziewczyny o reszcie legendy!
Rissa zrobiła kilka kroków do wyjścia.
- Stój! - krzyknął Malfoy.
- Musimy iść - powtarzała, ale Lucjusz się skrzywił.
- NIE! Zostaniemy tutaj… o wszystkim ci opowiem lepiej niż ten… niż Snape - powiedział.
Irisa czuła jak łzy cisną jej się do oczu, ale Lucjusz nie dawał za wygraną. Wcześniej tylko rozpiął swoją szatę. Teraz popatrzył na Black.
- Zdejmij to - wyszeptał pokazując na swój płaszcz. Rissa się zawahała. Położyła ręce na jego ramionach i delikatnie zaczęła ściągać pelerynę.
- Czeka nas mnóstwo pracy - powiedział dmuchając ciepłym powietrzem na szyję Irisy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Narcissa Malfoy dnia Śro 20:30, 19 Sty 2011, w całości zmieniany 4 razy |
|
|
PannaSnape Puchon
|
Wysłany:
Śro 20:39, 19 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^
|
Dobra, a więc tak
Nie będę pisać co sądzę o każdym fragmencie
Całość jest boska <3
A... i dziękuję ci bardzo i pamiętam o obietnicy!
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Chochlik Przyszła pani Malfoy
|
Wysłany:
Śro 22:39, 19 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 615 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)
|
Tak się zbieram żeby coś tutaj napisać i zupełnie mi nie idzie. xD
W każdym razie wszystkie ostatnie rozdziały są naprawdę dobre (jak nie bardzo dobre!)
Ciss, uwielbiam Cię za ten fragment do Meg i o Rissie. Oba są świetne!
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Narcissa Malfoy Administrator
|
Wysłany:
Śro 23:12, 19 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 983 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!
|
Dziękuję... naprawdę najdłużej zastanawiałam się pisząc fragment z Draco i Lucjuszem xD Ale w końcu wymyśliłam i napisałam to co możecie teraz czytać xD
Cieszę się, że ta wersja przypadła Wam do gustu xD
A teraz Kasiu życzę Ci weny, bo po Tobie znowu ja xD
Ale tym razem nie wiem czy napisze, bo jutro wieczorem jadę z kumpelami do jakiegoś klubu, cały piątek mnie nie ma, a w sobotę idę na imprezę xD
Ale póki co nie zawiedź nas i napisz świetny rozdział dokańczając to co napisałam xD
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Chochlik Przyszła pani Malfoy
|
Wysłany:
Śro 23:15, 19 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 615 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)
|
O taak! Weny Kasiu!
To się nam Ciss rozszalałaś. xD Jakby co to ja napiszę. Jutro nie będzie, w piątek chyba mam jechać do cioci na imieniny, no ale jakby co w między czasie coś skrobnę.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Narcissa Malfoy Administrator
|
Wysłany:
Śro 23:17, 19 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 983 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!
|
No troszkę tak xD
Jasne, bd fajnie jak coś napiszesz w między czasie xD
Ja Wam dam jeszcze znać, czy w piątek wrócę wcześniej, czy coś...to dam radę.
W piątek jadę do prababci przy Czechach..tam gdzie wtedy byłam i pisałam z Wami sms-y <yo>
Jak da radę, to przyjadę wcześniej, czy coś... i spokojnie xD
Coś się wymyśli xD
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Chochlik Przyszła pani Malfoy
|
Wysłany:
Śro 23:18, 19 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 615 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)
|
Damy radę - zdolne bestie jesteśmy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
PannaSnape Puchon
|
Wysłany:
Czw 16:15, 20 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^
|
No pewnie
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
PannaSnape Puchon
|
Wysłany:
Czw 20:20, 20 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^
|
Wszyscy stali na placu gdzie przed chwilą pojawił się patronus. Lucusz przyszedł tam mimo niechęci. Zgodził się dla Rissy. Potem w planach miał kontynuowanie ich „lekcji”.
Michell stała bardzo blisko Carlisle’a i trzymała go mocno za rękę. Jakby się bała, że coś właśnie w tym momencie ma ich rozdzielić.
Meg razem z Draco stali obok Sakury. Severus stał w środku tego kręgu.
- Więc Severusie… Mów co chciałeś mówić! – odezwał się pierwszy Lucjusz.
Snape popatrzył po twarzach dziewczyn i zaczął mówić:
- Jak już zdążyłyście usłyszeć… Nadszedł czas waszego wyboru. Nie mówicie teraz mówić tego głośno. Wystarczy, że przez najbliższe siedem dni zbliżycie się do tej osoby.
- Zbliżycie… A jakieś konkrety? – spytała się Sakura z lekkim uśmiechem na twarzy.
Mistrz Eliksirów spiorunował ją wzrokiem i zaczął kontynuować:
- Będziecie z sobą rozmawiać, przebywać jak najwięcej czasu wolnego. Bo w legendzie jest zapisane też… o czym wam wcześniej nie powiedzieliśmy…, że cztery wybranki będą musiały splamić swą cześć, ale z miłości. I ta miłość musi być prawdziwa. Musi opierać się na wzajemnym zrozumieniu i zaufaniu. Taka miłość będzie musiała przetrwać wszystko. Bo inaczej przepowiednie nie będą spełnione. I walka będzie praktycznie bez sensu.
- I co? – żachnęła się Rissa – taki tydzień ma nam na to straczyć!?
- Dokładnie tak Black…(ale mi się rymło xD) - wyszeptał Lucjusz patrząc na dziewczynę z uśmiechem na twarzy.
- I za tydzień, jeżeli wszystko pójdzie tak jak trzeba, to będziemy musiały… - zaczęła Michell.
- Tak. Będziecie musiały splamić swą cześć. – dokończył za nią Carlisle.
- Skończ z tymi łagodnościami Cullen! – warknął Snape – Nie możesz mówić po ludzku?!
Skrzyczany przez nauczyciela mężczyzna tylko przewrócił oczami, a Michell pogłaskała go lekko po ramieniu.
- Coś jeszcze? - spytał się Lucjusz jadowitym głosem zaciskając rękę na ramieniu Rissy.
- Nie – Severus spojrzał znacząco na Sakurę i oddalił się w inną stronę. Hanuro za chwilę zrobiła to samo. Lucjusz wraz z panną Black również zniknęli, a Cullen udał się z de Singe do namiotu. Na placu pozostali tylko Meg i młody Malfoy. Draco wyczarował wielki fotel, po czym razem z dziewczyną usiedli tam przytuleni i okryci kocem.
Meg uśmiechnęła się.
- Co cię tak śmieszy? – spytał się jej chłopak.
- Jestem po prostu szczęśliwa.
- Ja też… Ale wiesz… Teraz musimy się bliżej poznać… - spojrzał jej głęboko w oczy – Bardzo blisko.
Był tak blisko, że Dubis czuła jego oddech na swym ciele.
- Wiem...
Krótko....Wiem... I am sorry...
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Narcissa Malfoy Administrator
|
Wysłany:
Czw 23:25, 20 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 983 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!
|
Osz...Kasia...!
Pisz więcej... myślałam, że Lucjusz zostanie z Rissą w namiocie, ale jest ok xD
Fajnie wytłumaczyłaś o co chodzi... x
Błagam, napisz więcej, następnym razem xD
A teraz życzę weny Oli !!!! :*
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
PannaSnape Puchon
|
Wysłany:
Pią 19:19, 21 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^
|
Właśnie....Weny Ola ! :*
Wiesz Cissa... Ola chciała do mnie wczoraj przyjechać i mi nakopać za ten rozdział!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez PannaSnape dnia Pią 19:19, 21 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Chochlik Przyszła pani Malfoy
|
Wysłany:
Pią 20:09, 21 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 615 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)
|
Rissa i Lucjusz
Dziewczyna wyrwała się z uścisku mężczyzny i popędziła przodem do swojego namiotu. Nie oglądając się za siebie wbiegła do pomieszczenia i od razu weszła do sypialni. Przez chwilę nasłuchiwała jego kroków, ale stwierdziła, że to jest głupie. Usiadła na krawędzi wielkiego łóżka i ukryła twarz w dłoniach. Nigdy nie rozumiała mężczyzn do końca, ale zawsze wydawało jej się, że nie są oni zbytnio skomplikowani. Jednak teraz, całkowicie zmieniła swoje zdanie. Lucjusz Malfoy był dla niej zagadką, której nie mogła rozgryźć. Raz był dla niej oschły, ostry, niemiły. Później sytuacja zupełnie się odwróciła. Był miły… przez chwilę, a za chwilę znowu wszystko się zmieniło. Przez ostatnie godziny nie traktował ją jak… Nawet nie potrafiła tego nazwać. I choć z jednej w jakiś dziwny sposób podobało jej się to, to z drugiej strony czuła się zaniepokojona zachowaniem mężczyzny. Mogłaby nawet powiedzieć, że była tym przestraszona.
Zza drzwi usłyszała kogoś kroki. Wiedziała, że to może być tylko mąż jej kuzynki. Wszyscy inni byli zajęci budowaniem relacji między sobą. Uświadomiła sobie, że między nią i Lucjuszem też zaczęła się budować jakaś dziwna więź. Nie była tak łatwa do zrozumienia jak ta, która łączyła Michelle i Cullena, była poplątana, kłopotliwa – dla niej.
- Iriso, nie zachowuj się jak dziecko – usłyszała głos Lucjusza. Zadrżała.
- Jestem zmęczona. Chcę iść spać – powiedziała, mając nadzieję, że mężczyzna nie usłyszy drżenia jej głosu.
To była jedyna wymówka, jaka przyszła jej do głowy. Choć była niemalże pewna, że nie zaśnie szybko, zdecydowanie wolała leżenie w łóżku, niż stresującą sytuację, która zapewne odegrałaby się w salonie.
Była niemalże pewna, że Lucjusz stoi przy drzwiach.
I miała rację. Mężczyzna stał zaraz przy nich. Wiedział, że chciała się przed nim ukryć, choć na chwilę. Doskonale również zdawał sobie sprawę że sytuacja, którą stworzył była w jakiś sposób stresująca dla dziewczyny. Nie chciał jej stresować, ale wiedział, że dziewczyna będzie zachowywała się trochę inaczej. U kobiet cenił sposób bycia, ale tylko ten, który próbował wpoić dziewczynie. Westchnął cicho, kiedy stwierdził, że dziewczyna więcej się nie odezwie. Przed nimi było jeszcze dużo pracy…
Meg i Draco
Chłopak ułożył się tak, by dziewczynie było wygodnie. Meg wtuliła się w jego tors i przez dłuższą chwilę leżeli w ciszy.
- Ładnie dzisiaj widać gwiazdy – wyszeptała dziewczyna. Draco przytaknął jej.
- Wiesz, kiedy byłam młodsza zawsze oglądałam z tatą gwiazdy – mruknęła i westchnęła cicho.
- Brakuje ci go? – zapytał delikatnie chłopak, znał doskonale sytuację dziewczyny. Meg przez chwilę milczała.
- Ja… ja zawsze miałam dobre kontakty z tatą – powiedziała, a głos zaczynał jej się łamać – i bardzo… przepraszam – powiedziała nagle, gwałtownie siadając. Draco widział jak wyciera ręką łzy.
- To ja przepraszam. – Malfoy też się podniósł i objął dziewczynę ramieniem. – Mogłem nie pytać.
- Nie przepraszaj, nie mogłeś wiedzieć – mruknęła – rozkleiłam się jak głupia.
- Nie mów tak – powiedział szybko. Poczuł, że najlepszym wyjściem będzie zmiana tematu. – Chodź, pooglądamy gwiazdy –zaproponował i wstał z fotela. Wyciągnął rękę w stronę dziewczyny. Widział jak na jej twarzy zaczął malować się delikatny uśmiech.
- Dobrze – szepnęła – znam miejsce gdzie możemy je pooglądać.
Przyjęła pomoc chłopaka i po chwili szli powoli w stronę pewnej polanki, którą kiedyś pokazała Meg jedna z kuzynek.
- Mam nadzieję, że nikogo nie spotkamy – zachichotała cicho, kiedy szli wzdłuż linii brzegu jeziora. Draco posłał jej zaciekawione spojrzenie.
- Moje kuzynki spotykają się tam ze swoimi chłopakami – zaśmiała się. – Wymykają się nocą. Jedną z nich kiedyś przyłapałam.
Draco zrobił minę, która wywołała śmiech u dziewczyny.
- Trzymają was na tej wysepce, jak więźniów? – zapytał.
- Nie, oczywiście, że nie – powiedziała szybko – po prostu momentami dbają o nasze bezpieczeństwo, aż za bardzo – wyjaśniła. – Jesteśmy prawie na miejscu.
Chłopak skinął głową. Po chwili stali już na niewielkiej polanie i Meg, jak zawsze pomyślała, że to magiczne miejsce.
- Jaśmin? – spytał Malfoy, wskazując na krzak. Z tego co wiedział, jaśmin nie kwitł w tej części roku.
- Tak, to jaśmin – powiedziała – uwielbiam jego zapach.
Mówiąc to pociągnęła chłopaka w stronę krzaka i przez moment wąchała jego zapach, później urwała kwiat i wsadziła go w swoje włosy.
Sakura i Severus
Snape odszedł od wszystkich, mając nadzieję, że dziewczyna nie pójdzie za nim. Miał dosyć całej tej sytuacji. Powoli zaczynała go przerastać. Czuł się okropnie z wiedzą, ze Sakura zrobi wszystko, żeby przekonać go, że jest dobrym… Nie nawet nie chciał o tym myśleć. Miał jedynie kilka dni, żeby przekonać dziewczynę, iż powinna wybrać kogoś innego.
Zacisnął dłoń i z całej siły uderzył jakieś drzewo obok, którego przechodził. Była dla niego ważna i zdecydowanie nie chciałby jej oglądać w ramionach innego mężczyzny, ale sam nie był na tyle… odważny by o nią zawalczyć. Tyle ich różniło. Tyle ich dzieliło.
Po raz drugi uderzył w drzewo.
Nie mógł z nią być. Po prostu nie mógł. Ich związek byłby… niestosowny. Co powiedzieli by jej rodzice, kiedy przedstawiłaby im go. Przecież zapewne jest zbliżony do nich wiekiem.
Uderzył trzeci i czwarty raz i kiedy zamachnął się po raz kolejny poczuł jak czyjeś dłonie oplatają jego nadgarstek i zatrzymują, tym samym uniemożliwiają następne uderzenie. Rozprostował dłonie, spostrzegając, że spływa po nich krew. Spojrzał zza siebie. Wiedział, że powinien się jej spodziewać. To było niemalże pewne, iż Sakura pójdzie za nim. Jej twarz była blada, zupełnie straciła wszystkie kolory. Mógłby przysiąść, że widzi w jej oczach łzy.
- Co ty robisz? – zapytała cicho, słyszał jak głos jej drży. Milczał. Zastanawiał się jak ją zbyć, ale czuł, że nie będzie to proste, ponieważ Hanuro nigdy łatwo nie odpuszczała.
- Dlaczego…? – wyszeptała.
- Miałaś za mną nie iść – oznajmił zimno, starając się nie patrzeć na dziewczynę.
- Nie zmieniaj tematu, Severusie – zagrzmiała. – Co ty, do cholery, robisz?
- Sakuro, chyba wyraźnie dałem ci do zrozumienia, że nie chcę żebyś za mną szła – powiedział.
- Nie, nie dałeś. A teraz pokazałeś… - zaczęła, ale mężczyzna jej przerwał.
- Co pokazałem? – warknął idąc przez siebie. Zranione dłonie zaczęły go szczypać i wiedział, że powinien je w krótkim czasie oczyścić, by nie wdało się zakażenie.
- Pokazałeś, że jesteś nieodpowiedzialny! Kto by pomyślał, że zaczniesz walić dłońmi w drzewo! Gdzie idziesz? Trzeba to opatrzyć – krzyknęła, widząc, że mężczyzna idzie przed siebie.
Michelle i Carlisle
Para wróciła do namiotu i usiadła na kanapie, przytulając się do siebie.
- Więc przez najbliższy tydzień powinniśmy się poznać – mruknęła dziewczyna, chcąc przełamać niezręczną ciszę.
- Zgadza się – przytaknął jej Cullen, bawiąc się puklem jej włosów.
- Więc… może opowiesz mi coś o sobie – zaproponowała dziewczyna. Mężczyzna spojrzał na nią i uśmiechnął się szeroko.
- Napijesz się wina? – zapytał. – Będzie nam się milej rozmawiało.
Dziewczyna przez chwilę zastanawiała się, ale w końcu zgodziła się. Obserwowała jak Carlisle wyjmuję butelkę i lampki z szafki. Po chwili postawił wino na bufecie i zaczął przecierać kieliszki. Kiedy stwierdził, że są wystarczająco czyste, wziął je oraz butelkę i wrócił do dziewczyny. Przy niej odkorkował napój i rozlał do przygotowanych naczyń. Michelle wzięła do ręki lampkę i przez chwilę obracała ją w dłoniach. Po chwili przysunęła ją do ust i zamoczyła w winie wargę.
Słodkie. Takie jak lubiła. Upiła łyk.
- Smakuje ci? – zapytał Cullen spoglądając na dziewczynę.
De Signe uśmiechnęła się.
- Tak, jest dobre – powiedziała.
- Z winnicy mojego znajomego – mruknął – podobno dobry rocznik.
Dziewczyna skinęła głową. Nie znała się zbyto na winach, dzieliła je na te które jej smakowały i te, które nie przypadły jej do gustu.
- To na czym skończyliśmy rozmowę? – zapytał mężczyzna.
- Miałeś mi opowiedzieć coś o sobie – zaśmiała się dziewczyna – Zamieniam się w słuch.
Weny Ciss, liczę, że jakoś to pociągniesz i naprawisz, bo ze mnie jest słaby "konserwator" rozdziałów.... xD
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|