Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andromeda Pani Voldzia
|
Wysłany:
Nie 10:56, 02 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 04 Gru 2010
Posty: 156 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Oba rozdziały przepiękne... Ta odraza Narcyzy do Lucjusza normalnie cudo:)
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
Narcissa Malfoy Administrator
|
Wysłany:
Nie 20:51, 02 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 983 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!
|
Dziękuję Andy...!
Wiesz ta odraza, może to nie tyle sama "odraza"... ale ona nie chce po prostu pokazać, że jest pierwsza lepszą i od razu może ją na randki zapraszać.
Wiesz Narcyza ma swoją dumę i myśle, że tutaj o to właśnie chodzi xD
Ale spokojnie... nie wybiorą się szybko na randkę...
Lucjusz musi... się bardziej postarać xD
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Andromeda Pani Voldzia
|
Wysłany:
Nie 21:23, 02 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 04 Gru 2010
Posty: 156 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Hehe i dobrze:) Te z tak myślałam, że jest taka;D
Ale na prawdę przeczytałam oba rozdziały jednym tchem;D
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Narcissa Malfoy Administrator
|
Wysłany:
Nie 21:33, 02 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 983 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!
|
miło mi to słyszeć xD
Na początku przypuszczałam, że to będzie meeega nuda xD
Dlatego tak długo czekałam z publikacją pierwszego rozdziału
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Andromeda Pani Voldzia
|
Wysłany:
Nie 21:38, 02 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 04 Gru 2010
Posty: 156 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Nieeee, nie ma nudy;D Dodawaj kojne rozdziały
Btw. Mam dla Ciebie tą ściągę z PP jak co:D
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
V.K.Black Dark Joyrider
|
Wysłany:
Pon 18:22, 03 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: London/ Halmstad ;D
|
Aach, nareszcie udało mi się przeczytac te rozdziały xD
Przepraszam, ze dopiero teraz, ale wiesz... Przez ostatni tydzień nie miałam "siły" nic czytać... Nie mogłam wgl się skupić na tym, ksiązki leżały na półce... Ale mniejsza xD
Oba rozdziały są świetne! Jak zawsze. Uwielbiam Twój styl pisania. Jakis taki... Mariettowy xDD
A ja też sie kiedys zastanawiałam na tymi blackowymi imionami od gwiazd
Narcyza zawsze była taka "inna" Miała jasne włosy, oczy i dostała takie inne imię.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Narcissa Malfoy Administrator
|
Wysłany:
Pon 19:04, 03 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 983 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!
|
No właśnie wiem.. Rowling zrobiła ja taką inną i może dlatego Lucjusz zakochał sie w Cissie, bo jest taka inna... taka jego Narcyza xD
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Chochlik Przyszła pani Malfoy
|
Wysłany:
Pon 19:13, 03 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 615 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)
|
Ale luzer ze mnie.... od soboty zbieram się żaby to skomentować i zupełnie mi nie idzie.
W każdym razie rozdział jest naprawdę fajny. I przy okazji wyjaśniłaś skąd ew. może pochodzić imię "Draco". Świetnie opisałaś frustrację Narcyzy spowodowaną takim imieniem i faktem, że wszyscy w jej rodzinie to gwiazdy.
Oczywiście czekam na następny rozdział. Weny, Ciss!
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Narcissa Malfoy Administrator
|
Wysłany:
Pon 19:23, 03 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 983 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!
|
dziekuję Ci bardzo...tak ja myśle, że "Draco" dostał takie imię... z jednej strony z powodu frustracji Narcyzy, że ona nie ma imienia jak w jej rodzinie...a z drugiej strony "smok" to coś potężnego, groźnego jak rodzina Malfoyów, jak Lucjusz...
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Narcissa Malfoy Administrator
|
Wysłany:
Pon 21:04, 17 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 983 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!
|
Rozdział III " Natchniona pomyłka"
http://www.youtube.com/watch?v=vlEN8svyHj8
Tłumy podnieconych uczniów wracały do szkoły. Korytarze znowu zapełniły się gwarem i hałasem. Pokoje wspólne pękały, a walizki i torby krzątały się w każdym kącie.
- Dobrze jest znowu wrócić - krzyknął ktoś ze Slytherinu.
- Pierwszy i drugi rok proszę o wstawienie się w wielkiej Sali - odrzekł Lucjusz Malfoy -prefekt przywołując dzieci do porządku.
Nie było już tak spokojnie. Powoli wszystko wracało do normy, świąteczna atmosfera opadła, wszyscy wzięli się do nauki. Starsi uczyli się do ważnych egzaminów, a młodsi próbowali nie przeszkadzać kolegom w ich codziennych zajęciach.
Trzecie klasy przygotowywały plakaty na najbliższy mecz Slytehrinu z Hufflepufem. Ślizgoni musieli wygrać, ponieważ tylko wygrana mogła im dać Puchar Qudditcha oraz pobili by rekord w wygranych.
Duma i honor nie pozwalała na porażkę, to odróżniało Slytherin od pozostałych domów… tutaj nikt nie tolerował przegranej. Nie chodziło tylko sprawy meczów… Wygrana liczyła się na każdej płaszczyźnie życia, w każdej dziedzinie życia, o każdej porze.
Szale i rękawiczki zostały zastąpione przez cieniutkie sweterki. Powoli wiosna zagościła w Hogwarcie. Zima odeszła, a w raz z nią wspomnienia o białym puchu i zimnym wietrze.
Po świętach wszyscy zaliczyli małe wpadki w szkole, co było spowodowane nie skupianiem się na lekcjach. Kilkoro uczniów nie dało się zaciągnąć w taki ciemny kąt. Narcyza pracowała przez cały okres świąteczny, by teraz choć chwile odpocząć. Każdy weekend spędzała sama, spacerując po błoniach. Prawie by zapomniała, a założyła się z prefektem o wspólny wypad do Hogsmead. Nic nie doszło do skutku, ponieważ przerwali grę by rozmawiać do późnej nocy. Potem dziewczyna już go nie widziała. Nigdy nie próbowała odnaleźć go wzrokiem. Była zajęta swoimi sprawami, a Lucjusz był zajęty swoimi. Rozmawiali jeszcze kilka razy, ale to była raczej rozmowa dwóch Ślizgonów niż dziewczyny i chłopaka. Wiele osób powracało z dobrymi humorami, klub Ślimaka powiększył się o parę nowych twarzy, a Narcyza i Lucjusz gubili się w tłumie na przyjęciach Slughorna.
- Narcyzo, ten jeden raz. Chodź z nami do Hogsmead - krzyknęła jedna z koleżanek z pokoju.
- Nie bawią mnie takie wycieczki - odpowiedziała od razu i rzuciła się biegiem po schodach do pokoju wspólnego. Nie lubiłam swoich koleżanek, zawsze namawiały ja do wyjścia, albo do uganiania się za chłopakami.
Narcyza szła przez pokój wspólny, wszędzie wisiało pełno zielonych serpentyn. Każdy był nastawiony na wygraną Slytherinu. Dopiero wtedy Narcyza przypomniała sobie, ze dzisiaj odbywa się ten ważny mecz. Ten mecz, o którym wszyscy mówią od tygodnia.
Nagle poczuła powiem ciepłego, przyjemnego powietrza. Usiadła na jednym z murków i patrzyła jak błonia zmieniły kolor, a kwiaty błyszczały w blasku słońca.
- Rośliny - wyszeptała z pogardą patrząc na zieleń. Zeskoczyła z murka i podążała w stronę błoni raz na razem nadeptując kwiatki, które dopiero co wyrosły.
Po drodze zdjęła czarną szatę. Słońce ogrzewało jej nagie ręce. Narcyza uparcie szła w nieznanym kierunku, nie obrała konkretnego celu. Wtedy zobaczyła, że na stadionie ktoś jest, najwidoczniej trwały ostatnie przygotowania do meczu.
Nie wiedząc co ma robić, Black poszła na stadion. Na początku nie chciała wchodzić i siadać na trybunach, ale coś mówiło jej, że może się odprężyć i popatrzeć na drużynę swojego domu.
Ślizgoni grali w letnich strojach, a ich koszulki falowały na wietrze. Narcyza usiadła na pierwszy miejscu z brzegu i obserwowała ćwiczących mężczyzn.
Jej zaduma nie trwała długo, ponieważ zaczął padać deszcze i wszyscy uciekli. Narcyza nie chcą zmoknąć weszła pod trybuny i udała się do zamku. Była szczęśliwa, ze pamiętała tajemne przejście.
Kiedy podążała w kierunku Hogwartu usłyszała ciche kroki za sobą. Szybko się odwróciła, ale nikogo nie spostrzegła. Ponownie zaczęła zmierzać przed siebie i znowu usłyszała te same kroki. Gwałtownie się odwróciła i rozejrzała.
- Szalejesz - powiedziała sama do siebie. Machnęła teatralnie ręką i ruszyła do zamku.
Nie skupiła się na swoich myślach, ponieważ głos był coraz bliżej, tupot czyjś stóp był głośniejszy od jej wewnętrznego głosu.
- Narcyzo, jesteś zmęczona - powtarzała sobie po cichu, by dodać otuchy.
Zrobiła kilka kroków dalej i usłyszała trzask za nią. Odwróciła się i zobaczyła Malfoya, który stał przed nią. Był kompletnie przemoczony, w jednej ręce trzymał miotłę w drugiej różdżkę.
- Nie jesteś zmęczona - odrzekł - i nie szalejesz - zaśmiał się.
Tak dawno jej nie widział. Wydawać by się mogło, że jeden dom oznacza częste widywanie, ale w tym przypadku było inaczej. Narcyza była jedną z najlepszych uczennic w swoim roczniku, często wychodziła lub zostawała po lekcjach. Lucjusz natomiast trenował do meczów, był prefektem, zajmował się wieloma sprawami. Pech chciał, dla niego, że nigdy nie potrafił jej spotkać na korytarzu.
- Co tutaj robisz? - zapytała z wyrzutem.
Lucjusz jej nie odpowiedział tylko machnął miotłą.
- Mógłbym zapytać cię o to samo - powiedział.
- Ale ja zadałam pytanie pierwsza - tłumaczyła się spoglądając jak krople wody spływają po jego włosach.
- Trenowałem z drużyną - zaśmiał się - a teraz idę do zamku. Ty chyba nie trenowałaś? - zapytał retorycznie.
Wtedy Narcyza dała się złapać, bardzo tego nie lubiła.
Dziewczyna kiwnęła przecząco głową.
- Przechadzałam się tuż obok i postanowiłam zobaczyć, jak Slytherin ćwiczy do meczu… - wyszeptała zagryzając dolną wargę.
- Mam nadzieję, że nie pokazaliśmy się ze złej strony? - zapytał zmierzając w kierunku zamku.
- Yhm… chyba nie. Nie przyglądałam się - przyznała i tez zaczęła iść.
Kiedy dotarli do zamku w milczeniu, Narcyza chciała iść do biblioteki, ale zamiast tego powędrowała z Lucjuszem do dormitorium. Po chwili zdała sobie sprawę, że Malfoy zniknął, a ona została sama w pokoju.
Po kilku sekundach dołączyli do niej inni uczniowie.
- Myślicie, że zdobędziemy mistrzostwo? - zapytał jeden drugiego.
- Jasne, nie ma innego wyjścia… mam nadzieję, że nikt nie straci głowy - zażartował młodszy kolega, a Narcyza zmieszała się na jego słowa.
- Co masz na myśli? - zapytał.
- Wiesz czasami gracze znikają lub kaleczą się tak, że tracą przytomność na wiele dni - uśmiechnął się i wyszeptał.
Narcyza zniesmaczona poszła do pokoju, wyciągnęła jedną z książek i zaczęła czytać.
Dni mijały szybko, słońce coraz bardziej przygrzewało. Większość egzaminów była już zdana. Każdy czuł poniekąd wolność, ale wielki mecz się jeszcze nie odbył.
Jedni mówili, że dyrektor zrezygnował z meczu z powodu pogody, inni, że z powodu niedyspozycji graczy… ale tylko grono pedagogiczne wiedziało jaka jest prawda.
Dzień przed największym meczem w danym roku Lucjusz wraz z drużyną trenowali na boisku od samego rana. Malfoy grał taktycznie, każdy zawodnik miał określoną funkcję i trzymał się swojego zadania.
- Moja kolej - krzyknął Goyle wskazując na siebie.
- Kończymy na dzisiaj - rzucił Lucjusz - jesteśmy przygotowani. Hufflepuff polegnie!
- Odprężcie się i zrelaksujcie przed jutrem - powiedział ktoś z drużyny i wyszedł.
Lucjusz także tak zrobił. Odłożył swoje ubrania oraz miotłę i podążał w stronę zamku, lecz kiedy szedł przez błonia… coś powiedziało mu, żeby iść na wyżynę, ponad jezioro.
Narcyza szukała jakiegoś punktu odniesienia. Pisała jedno z ostatnich wypracowań w tym roku szkolnym. Miała pisać na temat stworzeń w średniowiecznej Anglii. Nie miała zupełnie pomysłu, nigdy nie lubiła pisać na takie tematy.
Wzięła kartkę i pióro odłożyła na biurko. Wzięła ściągnęła czarną szatę i przewiązała na szyję szalik, do niego przypięła broszkę, którą przysłał jej ojciec na święta Wielkanocne.
Nie przepadała za nią, ponieważ ozdoba była w kształcie kwiatka, ale nosiła ją ze względu na osobę od której ją dostała.
Zawsze były dla niej ważne osoby, a nie sama wartość prezentu.
Taka już było, życie nauczyło ją wiele.
- Gdzie idziesz? - krzyknęła Andromeda, która była w ostatniej klasie.
- Nie twój interes - żachnęła Black.
- Mój, jestem twoją sio…
- Siostrą, która spotyka się z prefektem Hufflepuffu, ciekawe co powiedziałby ojciec… - powiedział młodsza dziewczyna.
- Nie musi wiedzieć - oznajmiła Andy.
http://www.youtube.com/watch?v=pDeCSIfW2TU&translated=1
Narcyza nie odpowiedziała tylko dotknęła palcem swojej broszki i wyszła z pomieszczenia.
Chcąc poukładać swoje myśli ruszyła nad jezioro, tam gdzie w tej porze roku przesiadywało mnóstwo ludzi. Nie chciał z nikim rozmawiać, ale może znajdzie się gdzieś kawałek przestrzeni bez uczniów… bez uczuć… w ciszy.
Zauważyła, że pod drzewem nikt nie siedzi. Poszła więc w tamtą stronę i usiadła w cieniu, przytulając się do swojego szalika.
Zamknęła na chwilę oczy i wpatrywała się w dal. Nagle zauważyła niedaleko siebie chłopca i dziewczynę.
Chłopak obejmował dziewczynę w pasie, a ta szeptała mu coś do ucha. Wyglądali na szczęśliwych. Narcyza wiedziała, że dziewczyna jest w jej wieku, razem chodziły na eliksiry.
- Obiecaj, że mnie nigdy nie zostawisz - wyszeptała dziewczyna, lecz na tyle głośno, że Black usłyszała.
Chłopak spojrzał na nią i przyłożył swoja dłoń do jej policzka.
- Na zawsze… obiecuję - dodał nieco głośniej.
W pewnym momencie Narcyza poczuła się dziwnie. Nigdy nie patrzyła na chłopców lub mężczyzn w taki sposób. Owszem wiele dziewczyn w jej wieku miało chłopaków… ale Narcyza, nigdy nie myślała, że ktoś może dać komuś tyle szczęścia.
To było takie dziwne, a zarazem interesujące. Tym bardziej, że Black obserwowała teraz młodą parę, ich zachowania i gesty. Byli tak blisko ze sobą, ufali sobie bezgranicznie..
- Kocham cię - wyszeptała dziewczyna. Chłopak nachylił się bliżej jej.
Chwile patrzyli sobie w oczy, a potem zanurzyli się w pocałunku, bardzo namiętnym i intymnym.
Narcyza od razu odwróciła wzrok, następnie wstała. Zanim obróciła się i ruszyła w druga stronę zza drzewa wyszedł Lucjusz.
Narcyza przestraszyła się i szarpnęła swój szalik, słyszała tylko jak jej broszka odbija się od jakiegoś kamienia.
- Nie - szepnęła sama do siebie. Upadła na kolana i zaczęła szukać zguby.
- Co zgubiłaś? - zapytał Lucjusz klęcząc obok niej i próbując patrzeć w tym samym kierunku co ona.
- Teraz straciłam godność - powiedziała patrząc na niego.
- A ja dumę - zaśmiał się patrząc na parę, którą jeszcze przed chwilą obserwowała Narcyza.
- Możliwe - dodała dziewczyna obracając się i patrząc na to samo co Lucjusz.
W tej chwili Narcyza usiadła na ziemi.
- Interesujące - wyszeptał Malfoy.
Narcyza skrzywiła się na myśl, że Lucjusza interesuje chłopak i dziewczyna, którzy okazują sobie miłość.
- To się nazywa mi… - lecz dziewczyna nie skończyła, ponieważ zdała sobie sprawę, że Lucjusz znalazł jej broszkę.
- To należy do ciebie, prawda? - zapytał.
Black wyciągnęła rękę, by oddał jej zgubę, ale zamiast tego, usiadł obok niej i przyglądał jej złotej ozdobie.
- Tak - odrzekła.
- Niech zgadnę… nienawidzisz jej - zachichotał przeglądając ją w słońcu
- Dlaczego tak myślisz? - zapytała - Nie znasz mnie.
- Możliwe… ale wiem tyle, na ile mi pozwalasz - żachnął - nienawidzisz roślin. A to?
- Wiem, wiem… - powiedziała krzywiąc się na widok podarku od ojca.
Lucjusz dotykał delikatnie jej broszki nie chcą by się zniszczyła.
- A jednak to nosisz - rzucił - To chyba narcyz…
Dziewczyna przechyliła się i spojrzała na kształt ozdoby. Faktycznie wcześniej tego nie zauważyła, ale broszka była w kształcie narcyza.
- Nie zwróciłam uwagi - szepnęła biorąc od niego broszkę. Zrobiła to dość delikatnie, ponieważ nie chciała dotykać Lucjusza.
- Musisz się częściej przypatrywać - odrzekł, ale Narcyza wyczuła aluzję do treningu, kiedy to zapytał o zawodników nie wiedziała co odpowiedź.
Dziewczyna popatrzyła na niego i dopiero teraz zdała sobie sprawę, że nie ma pojęcia co on tutaj robi.
- Dlaczego tutaj przyszedłeś? - zapytała po minucie ciszy.
- Szukam natchnienia - powiedział szybko, niemalże automatycznie.
- Natchnienia? - Narcyza była dość zdziwiona, nigdy nie oczekiwała takiego słowa od prefekta, kapitana drużyny Slytherinu.
- Potrzebne mi natchnienie na najbliższy mecz… zawsze go szukam, stanowi pewien punkt odniesienia… dlatego zawsze wygrywamy - mówił, a Black go słuchała.
- Jesteś strasznie pewny - rzuciła.
- Muszę taki być… dlatego zawsze wygrywamy.
- Nie bądź taki pewny. Słyszałam, że Ted Tonks nieźle przygotował Hufflepuff - powiedziała Narcyza, a raczej powtórzyła to co usłyszała od siostry.
- Kibicujesz Puchonom? - powiedział krzywiąc się na samą myśl.
- Nie kibicuję nikomu, nie lubię tej gry. Jest niebezpieczna i… i… nieważne, ale nie lubię Quidditcha - odrzekła zakładając ręce na piersi.
Lucjusz uśmiechnął się ironicznie.
- Polubisz - stwierdził - przyjdź jutro na mecz.
- Nie lubię patrzeć jak zawodnicy się rozbijają i spadają z mioteł - powiedziała.
- To może być szok - przyznał Malfoy kiwając głową - Jak mam cię przekonać? - zapytał sam siebie.
- Nie dasz rady - zaśmiała się.
- Zobaczysz… - szepnął - właśnie znalazłem natchnienie.
Po tych słowa Lucjusz spojrzał znacząco na Narcyzę, po czym wstał.
- Jakie natchnienie? - zapytała, była bardzo zaciekawiona.
- Przyjdź, a się dowiesz - krzyknął oddalając się od drzewa.
Narcyza powiedziała coś pod nosem. Chciała wstać i iść za nim. Wtedy zdała sobie sprawę, ze nie wie, gdzie jest broszka. Jeszcze kilka chwil temu miała ją w ręce.
Przyszło jej tylko jedno do głowy…
- Malfoy! Malfoy! - krzyczały dziewczęta na widowni oglądając fruwających Ślizgonów przygotowujących się do meczu. Wielki dzień wybił, każdy był podenerwowany ale również podekscytowany.
Narcyza cisnęła się wśród tłumów by usiąść na jakimś miejscu. Sama nie wiedziała, dlaczego tutaj przyszła. Tak bardzo nie lubiła tej gry, zawsze uważała, że to brutalne.
Jej przemyślenia urwała głośny krzyk Ślizgonów… kiedy to drużyna wyleciała w powietrze. Potem nastąpiła prezentacja poszczególnych zawodników. Wszyscy byli niezwykle przejęci, tym bardziej, że to był ostatni mecz sezonu.
Poszczególni zawodnicy wraz z usłyszeniem swojego nazwiska okrążali boisko dookoła. Niektórzy podlatywali, aż po samą widownię, który wiwatowała.
- Arnold Yaxley! - oznajmił głos komentatora - 3 lata w drużynie Slytherinu, pozycja pałkarza, siódma klasa!
Widownia zaczęła krzyczeć.
- Yaxley!
Chłopak okrążył boisko i przeleciał nad głowami uczniów.
Narcyza wystraszyła się i skuliła by szybko podnieść głowę i patrzeć na kolejnego zawodnika.
- Lucjusz Malfoy! Prefekt i dotychczasowy, najlepszy obrońca Slytherinu. Szósty rok! Kapitan drużyny Ślizgonów!
Tym razem uczniowie zaczęli krzyczeć jeszcze głośniej. Narcyza uśmiechnęła się, ale nie z faktu, że Lucjusz gra, lecz z tego, że ludzie byli tak bardzo podekscytowani.
Ta zażyłość z drużyną wydawała się dla niej komiczna.
Lucjusz poszedł na przykładem kolegów i zrobił to samo co oni.
- Co za gracja - szepnęła jakaś dziewczyna do swojej koleżanki.
Black odwróciła się gwałtownie i spojrzała na dziewczyny. Zanim spojrzenia Ślizgonek się spotkały Narcyza poczuła powiew wiatru. Szybko się odwróciła i zobaczyła Lucjusza, który powoli przelatywał koło trybun.
Próbowała go ignorować, powiedziała mu, że nie przyjdzie. Po chwili jednak odważyła się spojrzeć i zobaczyła, że Lucjusz zagrzewa widownię do krzyku. Następnie odwrócił się i przeleciał koło ludzi ponownie unosząc głowę do góry. Był pewny, że zwycięstwo mają w kieszeni.
- Jaki wynik? - zapytał ktoś nieśmiało.
- Nieważne!
- WYGRALIŚMY! - krzyczeli Ślizgoni.
Wszyscy zawodnicy wylądowali na ziemi. Dyrektor podszedł do wygranej drużyny z pucharem i wręczył go kapitanowi. Wtedy wszyscy uczniowie zerwali się z trybun i pobiegli na murawę, gdzie była drużyna.
Każdy chciał stanąć koło zawodnika i obejrzeć puchar z bliska.
Narcyza nadal siedziała na swoim miejscu, ani myślała by zmienić tą pozycję.
Nie mogła uwierzyć, że głupie zwycięstwo cieszy tak bardzo. W końcu zdecydowała się iść, wrócić do dormitorium… ale najpierw chciała wrócić nad jezioro i znaleźć broszkę, którą ponownie zgubiła.
Zbliżał się koniec roku i ani myślała pojawić się w domu bez ozdoby.
Black wstała, otrzepała szatę z kurzu i ruszyła przed siebie. Nagle usłyszała krzyk niedaleko siebie.
- Zamknijcie się! - ktoś krzyknął.
Narcyza ponownie usłyszała krzyk dziewcząt.
- Zostawcie mnie samego! Wynosić się!
Wtedy Narcyza zatrzymała się i obróciła. Spojrzała na boisko i zobaczyła kogoś ściskającego puchar. Obróciła się jeszcze trochę i spostrzegła, że Lucjusz stoi jakieś dziesięć metrów od niej i wymachuje wściekle na parę dziewcząt.
- Zostawcie mnie samego! Nie chcę was widzieć - krzyczał w ich stronę.
Narcyza podniosła brwi do góry i ruszyła do swojego wcześniej obranego celu.
- Zaczekaj - usłyszała ciszy głos. Wiedziała, że to był Malfoy.
- Chciałeś zostać sam - przypomniała - przed chwilą tak powiedziałeś - stwierdziła.
- Nie o to mi chodziło - poprawił - chciałem, żeby sobie poszły.
- Dlaczego? - zapytała z zaciekawieniem.
- Nie chcę z nimi rozmawiać… przychodzą na każdy mecz, a potem…
- Fanki Qudditcha, brzmi znajomo - zaśmiała się Narcyza.
- Przyszłaś, a wcześniej powiedziałaś…
- To brutalny sport i nadal się tego trzymam - uświadomiła go.
- Dlaczego przyszłaś? - domagał się odpowiedzi.
- Chciałam zobaczyć wasze miny kiedy przegracie - żachnęła - i jestem baaaardzo rozczarowana.
- Rozmawiajmy poważnie - dopowiedział szybko.
- Zawsze jestem poważana, a teraz… muszę już iść, poszukać swojej zguby - wyszeptała.
- Zguby?
- Pamiętasz tą broszkę, którą znalazłeś… - nie skończyła, ponieważ Lucjusz odpiął ze swojej szaty małą ozdobę w kształcie kwiatka.
- Znalazłem ją po raz kolejny - uśmiechnął się.
- Ale… jak… ty, skąd - próbowała coś powiedzieć.
- Natchnienie - wyszeptał i oddał ją Narcyzie. Kiwnął głową i odszedł.
- Myślałam, że natchnienia się nie oddaje - krzyknęła trochę zaskoczona jego zachowaniem. Cieszyła się, że w końcu miała swoją broszkę, ale z drugiej strony poczuła się dość dziwnie.
- Nie oddałem ci mojego natchnienia - rzucił - nastąpiła pewna pomyłka!
Narcyza widziała jeszcze jak Lucjusz się uśmiecha. Te słowa ją bardzo zabolały. Nie robiła sobie żadnych nadziei, bo takie coś ją nie interesowało. Została ugodzona jej duma… i godność.
Dziewczyna szybko usiadła na ławce i zaczęła obracać broszkę w ręce. Czuła jak łzy cisną jej się do oczu. Nie była zraniona, nawet tak się nie czuła… ale coś podpowiadało jej w wnętrzu… coś mówiło, że jest głupia i naiwna. Słyszała jak umysł powtarza jego słowa: „Nastąpiła pewna pomyłka”.
Łza popłynęła przez jej policzek i opadła na ziemię. Black wpatrywała się w broszkę.
„ Nie oddałem ci mojego natchnienia”, więc po co mu była jej ozdoba? Wziął ją sobie dla zabawy. Wziął sobie dla zabawy jej pamiątkę od ojca.
Narcyza obracała broszkę w palcach i wtedy zobaczyła, że coś połyskuje. Wzięła przycisnęła kawałek złota do swoich oczu i dopiero teraz zauważyła, że na łodyżce kwiatu widnieje malutki, srebrny napis: „Narcyza”.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Chochlik Przyszła pani Malfoy
|
Wysłany:
Pon 21:21, 17 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 615 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)
|
Czekałam cały dzień na rozdział, ale stwierdzam, że naprawdę opłacało się.
Bardzo podoba mi się stosunek Lucjusza do Narcyzy i odwrotnie. Naprawdę świetnie to wykreowałaś!
Poza tym pomysł z natchnieniem zdobył moje serce.
Pozostaje mi życzyć Ci dużo weny i oczywiście czekam na kolejny rozdział.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Andromeda Pani Voldzia
|
Wysłany:
Pon 21:51, 17 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 04 Gru 2010
Posty: 156 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Świetne;D Na początku tak się nie lubili a teraz się coś dzieje;D
Piękne po prostu czekam na kolejny rozdział
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Narcissa Malfoy Administrator
|
Wysłany:
Pon 22:26, 17 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 983 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!
|
Dziękuję bardzo xD
Naprawdę długo zastanawiałam się jak skomplikować sytuację xD
Od początku chciałam wprowadzić nie porozumienie
To było moim celem... nic, a jednak coś... jak się okazało na sam koniec, po rozpaczy Narcyzy i tak wyszła na swoje xD
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
PannaSnape Puchon
|
Wysłany:
Czw 18:15, 20 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^
|
Świetne i jeszcze raz świetne! Brak mi słów!
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Narcissa Malfoy Administrator
|
Wysłany:
Czw 23:20, 20 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 983 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!
|
Rozdział IV "Miraż uczuć"
http://www.youtube.com/watch?v=vFJoJYTZY0s&feature=related
Lucjusz odchodząc ze stadionu miał nadzieje, że Narcyza zrozumiałą co chciał powiedzieć. Obawiał się, że mogła to źle zinterpretować. Kiedy odchodził pozwolił sobie spojrzeć za siebie. Zobaczył jak siada… potem zakryła twarz dłońmi. Malfoy zszedł po schodach, lecz nadal miał na nią oko. Dobrze widział, że obraca broszkę w palcach, a potem przypatrzyła się dobrze… i uśmiechnęła.
- Bardzo dobrze - wyszeptał sam do siebie. Wyprostował się, uniósł głowę do góry i pomaszerował dumnie do zamku.
W końcu był zwycięzcą, nie tylko prefektem i obrońcom… ale był kapitanem zwycięskiej drużyny.
Na początku pewnie kroczył. Wiedział, że to jego dzień. Nic i nikt nie mógł tego zniszczyć.
Kiedy zbliżał się do Hogwartu, coś w nim pękło. Nagle pomimo wielkiej wygranej Slytherinu poczuł się pusty. Nie wiedział co robić.
- Malfoy! Czekamy na ciebie - krzyknął szukający Ślizgonów i razem z blondynem pobiegli do wspólnego pokoju.
Mijając jeden z filarów Lucjusz odwrócił się i stanął. W daleka dobrze słyszał piski dziewcząt i gratulacje wszystkich uczniów.
- Co tutaj robisz? - wytknął jego kolega popychając Malfoya w stronę wspólnego pokoju.
- Idę… - urwał blondyn i poszedł razem ze swoim przyjacielem, o ile tak można nazwać kolegów Lucjusza.
Narcyza siedziała na ławeczce. Co chwila się rozglądała, ale wszyscy zniknęli. Dalej trzymała w swojej ręce broszkę, która oddał jej nowy mistrz quidditcha. Dziewczyna uśmiechała się sama do siebie… nie dlatego, że było jej wesoło, ale zrozumiała co Malfoy miał na myśli.
- Bawi się tobą - wyszeptała cicho unosząc ręce do góry, kiedy zaczęło padać.
Jej myśli krążyły wokół najbliższych egzaminów, nie chciała sobie zaprzątać głowy błahostkami.
Chciała wrócić do dormitorium, ale… wiedziała, że tam będą tłumy. Wszyscy fani i Ślizgoni. Narcyza nie miała ochoty przeciskać się między ludźmi i słuchać hałasów.
Nałożyła kaptur na głowę… cieszyła się, że tym razem postanowiła ubrać czarną szatę. Wszędzie było widać lato, nie tylko z tego powodu, że drzewa robiły się coraz bardziej okazałe… ale wszystko było takie cudowne.
Świeże powietrze pozwalało wziąć głębszy oddech. Zapach kwiatów relaksował i odprężał zestresowanych uczniów, którzy przygotowywali się do egzaminów.
Narcyza idąc przez błonia widziała, że niektórzy uczniowie spacerują nie zwracając uwagi na dzisiejszy dzień. Niektórych nie obchodził puchar zdobyty przez Slytherin.
W końcu Black zauważyła swoją siostrę. Andromeda siedziała obok wysokiego mężczyzny, Narcyza od razu zgadała kim był towarzysz Andy. To Ted Tonks, prefekt Hufflepuffu i… chłopak Andy.
- Narcyza! - krzyknęła dziewczyna machając do swojej siostry.
Black skinęła głowę i zrobiła kilka kroków do przodu.
- Andromedo? - zapytała niepewnie Cissa czekając na pytanie.
- Chciałam ci przedstawić mojego…
- Chłopaka - oświadczyła dumnie Narcyza odwracając się do nich plecami - z Hufflepuffu - zadrwiła i odeszła uśmiechając się pod nosem.
- Narcyza! - słyszała jeszcze głos wołającej Andy.
- Przykro mi - odrzekła dziewczyna ostatni raz patrząc z pogardą na Tonksa.
- Jesteś moją siostrą - zaczęła brunetka - w wakacje Ted nas odwiedzi - kontynuowała.
- Kiedy przedstawiasz go rodzicom - wyszeptała - nie będziesz już moją siostrą, Andromedo - stwierdziła blondynka patrząc na Teda. Pierwszy raz Narcyza użyła imienia „Andromeda”, zawsze nazywała siostry zdrobnieniem. Tak się wychowały… ale kontakt się urywał.
Narcyza wiedziała, że za niedługo będzie miała już tylko jedną siostrę, Bellatrix.
Nie zważając na to, że właśnie jej rodzona siostra zepsuła jej humor, Narcyza postanowiła wrócić do zamku, ponieważ deszcz miał zamiar zagościć nad Hogwartem przez najbliższy czas.
Kiedy weszła do pierwszych budynków poczuła zimno. Teraz zdała sobie sprawę, że pomimo pory roku, jest strasznie zimno.
Spojrzała na swoje dłonie, które były przemoczone. Mocno ściskała broszkę, żeby jej nie wypadła. Nie miara zamiaru kolejny raz zgubić ozdoby.
http://www.youtube.com/watch?v=KRBS5WZMdik&translated=1
- Slytherin! Slytherin! - krzyczeli wszyscy we wspólnym pokoju.
Gracze quidditcha chodzili z podniesionymi głowami przekazując sobie puchar z ręki do ręki. Dyrektor postarał się w tym roku, by każdy z zawodników dostał indywidualną nagrodę, tak by mogli zostawić sobie na pamiątkę w domu.
- Mogę zobaczyć? - zapytała jedna z dziewcząt gracza. Yaxley uśmiechnął się i podał małą ozdobę jakiejś dziewczynie. Jak się później okazało, to miało być miniaturowe odznaczenie, by uczniowie mogli sobie to przypiąć obok tarczy na swojej szacie.
- Broszki?! - zaśmiał się jakiś chłopak, który zawsze chciał grać w drużynie swojego domu.
- Goyle, zamknij się! - warknął Malfoy łapiąc ucznia za szyję - To wyróżnienie!
- Spokojnie - wyszeptał ledwo łapiąc powietrze - tylko żartowałem - poprawił się natychmiastowo widząc wzrok Lucjusza.
- Czasami trzeba się pogodzić, Goyle - zaśmiał się Malfoy - że inni są lepsi od ciebie - krzyknął Lucjusz zwracając na siebie uwagę.
W jednym momencie wszyscy w pokoju przyglądali się Malfoyowi. Lucjusz obszedł wszystkich dookoła, następnie skoczyła na kanapę i wszedł na stół. Teraz wszystkich miał na widoku.
- Łap! - krzyknął Yaxley podając Malfoyowi całego szampana.
Lucjusz potrząsnął butelką, wzbudzając wśród innych westchnięcia piski. Zwłaszcza wśród dziewcząt.
- Za Malfoya - krzyknęli Ślizgoni kiedy wystrzelił korek z butelki. Lucjusz napił się i podał szampana swoim kolegom.
- Za puchar - rzucił Lucjusz zeskakując ze stołu. Na jego miejsce weszło kilku innych graczy.
Malfoy chciał się zgubić w tłumie i wyjść z tego hałasu, ale jego koledzy, jak i inni nie pozwolili mu się oddalić.
- Gdzie idziesz? - zapytała Jane Macnair patrząc na Lucjusza.
- Nie twoja sprawa - krzyknął wyrywając się i próbując uciec.
- Za kapitana - rzucił Yaxley wskazując palcem na Malfoya - należy ci się - zwrócił się do niego.
W tej chwili Lucjusz machnął na niego ręką i podziękował wszystkim za uwagę.
- Pokaż mi swoją nagrodę - wyszeptała jakaś dziewczyna do ucha Lucjusza - pokaż - szepnęła jeszcze ciszej dotykając jego torsu.
- Odejdź - oznajmij popychając ją, ale ona najwidoczniej nic sobie z tego nie robiła.
Macnair złapała Lucjusza za kołnierzyk i przyciągnęła go do siebie.
- Dzisiaj będziesz mój, kapitanie - mruknęła, następnie nachyliła się nad Lucjusza.
Przycisnęła swoje usta do jego warg i pogłębiła pocałunek. Jej usta szybko powędrowały niżej. Malfoy czuł jak jej wargi prześlizgują się na jego szyi.
- Dosyć! - krzyknął - Dziwka!
Jane popatrzyła na niego po czym pobiegła w jakimś kierunku. Lucjusz nie chciał wrócić do zabawy, kiedy rozejrzał się i upewnił, że ma wolną drogę, zniknął za portretem i wyszedł na korytarz.
http://www.youtube.com/watch?v=NU3KELkd-zY&translated=1
W tym samym czasie Narcyza obserwowała swoją siostrę zza filara, który stanowił element dekoracyjny zadaszania nad błoniami.
Widziała, że niepokoi się tym jak potraktowała ją młodsza siostra, próbowała pocieszyć Teda. Tonks grał w drużynie quidditcha, ale nie był jej kapitanem. Wiele osób jednak myliło go z tą funkcją, ponieważ piastował urząd prefekta w Hufflepuffie.
- Co teraz zrobimy? - zapytała Andromeda chwytając za rękę Teda.
- Nie rozumiem - odrzekł, a blondynka przygryzła dolną wargę.
- Mówiłam ci… - wyszeptała, na tyle głośno, że Cissa usłyszała.
- Andy, damy radę - odrzekł - najważniejsze, żeby twoi rodzice… mnie zaakceptowali - żachnął się Tonks.
- Wierzę w to - powiedziała bez przekonania - a dziecko? - zapytała.
Narcyza wzięła oddech.
O czym oni mówili? Zamknęła oczy i jeszcze raz na nich spojrzała.
Dopiero teraz zauważyła, że szata Andromedy jest mocno naciągnięta. W jednej chwili Ted odsłonił materiał, a Narcyza zobaczyła… wielki brzuch jej siostry.
Była w ciąży! Była w ciąży z czarodziejem z Hufflepuffu!
Zła krew zawsze się ujawni! Zdrajca krwi! Tylko takie stwierdzenia przychodziły dziewczynie na myśl. Popatrzyła z obrzydzeniem na swoją siostrę i ruszyła prze siebie.
Zarzuciła kaptur na głowę, nie chciała by ją ktoś poznał. Nie chciała nikogo widzieć.
Nie chciała iść do dormitorium. Musiała pomyśleć… pospacerować.
Szła przed siebie, jej szata rozwiewała się, tworząc efekt falowania na wietrze.
Wtedy Narcyza usłyszał czyjeś kroki. Odwróciła się nieznacznie i zobaczyła jak Malfoy idzie w jej kierunku.
http://www.youtube.com/watch?v=tIRs5nUAS28&translated=1
Była pewna, że jej nie poznał.
Po chwili przyśpieszyła kroku, myślała, że go zgubi… chciała się zaszyć w jakimś cichym miejscu.
Chciała iść sama, ale usłyszała, że on także przyśpieszył kroku. Był już bardzo blisko jej.
Narcyza wzięła głębszy oddech, przyciągnęła kaptur do swojej głowy… tak by upewnić się, że on jej nie poznał. Nie chciała by widział jej twarzy, oczu.
Zaczęła biec… czuła, jak jej serce przyśpiesza. Chciała słyszeć tylko swoje pantofelki trzaskające o posadzce i serce… ale słyszała więcej.
Lucjusz cały czas biegł za nią. Nie krzyczał, nie mówił… tylko biegł.
Narcyza skręciła w korytarz w prawo i dalej biegła, w pewnym momencie odwróciła się by spojrzeć, czy ją dogania. Upewniwszy się, że go zgubiła weszła do kolumnowej sali, gdzie odbywały się zajęcia praktyczne.
Sala była bardzo dużo, wielkością była porównywalna do wielkiej Sali, gdzie uczniowie jadali posiłki. W kolumnowej sali odbywały się zajęci praktyczne z czarnej magii i transmutacji. Uczniowie jak i nauczyciele mieli mnóstwo miejsca do prezentacji różnych rzeczy.
Kolumnową salę od pozostałych sal odróżniała liczba filarów podtrzymujących sufit. Dyrektor co jakiś czas kazał dobudowywać kolejny, bowiem bał się, że pewnej srogiej zimy sufit polegnie i spadnie na uczniów. Wtedy żadne czary by nie pomogły.
Narcyza zrobiła kilka pewnych kroków i schowała się za jedną z wielkich marmurowych kolumn.
Obserwowała wejście do pomieszczenia, zapomniała zamknąć drzwi, które od jakiegoś czasu były otwarte.
Lucjusz wszedł, rozejrzał sie dookoła. Dziewczyna widziała, że próbuje ją odnaleźć wzrokiem.
Black tupnęła niechcąco pantofelkiem o podłogę. Po sali przemknęło echo. Malfoy zatrzymał się i próbował się wsłuchać. Wtedy ruszył przed siebie.
Idąc oglądał się za każdy filar by upewnić się, że nic nie pominął.
Niestety Narcyza bardzo szybko dała sie złapać. Kiedy zauważyła, ze idzie w jej kierunku wyminęła zręcznie kolumnę i podbiegła do następnej. Lucjusz nie czekał, tylko podążył za Black.
Narcyza co chwila odwracała się by zobaczyć w która stronę biegnie Malfoy. Kiedy widziała, że obrał dobry kierunek, zakręciła i schowała się za kolejnym słupem.
Od razu poznała, że to nowy filar, bowiem odróżniał się od pozostałych. Przycisnęła do niego ręce. Była już zmęczona tym bieganiem. Chciał odetchnąć, ale słyszała, ze Lucjusz się zbliża.
Wzięła kilka głębokich oddechów, ponownie poprawiła kaptur i trzymając za boki szaty uciekła do kolejnego kąta pomieszczenia.
Wiedziała, że Malfoy musiał ją z kimś pomylić. Po pierwsze nie miał pewności, że to ona. Po drugie świętował zwycięstwo, na które bardzo długo czekał, więc nie gonił by za nikim, tylko bawił się z pozostałymi w podziemiach. Po trzecie, Malfoy nie miał by żadnego interesu, żeby rozmawiać z Narcyzą.
Prócz ich kilku spotkać, które nie różniły się od innych rozmów z uczniami, nie mieli ze sobą żadnego kontaktu.
Narcyza była mu wdzięczna za znalezienie broszki, czy kilka pogawędek, ale nic poza tym.
Z jej rozmyślać znowu wyrwał ją Lucjusz, który podbiegł do tego samego filaru co ona.
W tym momencie nie wiedziała, gdzie ma uciekać. Nie miała pojęcia, która stronę wybierze Lucjusz. Ponownie ułożyła swoje ręce na zimnym marmurze, wstrzymała oddech i próbowała wsłuchać się w jego wdechy.
Najwidoczniej wpadł na ten sam pomysł co ona. Narcyza nic nie słyszała, ale wiedziała, że jest zaraz obok niej. Chciała coś powiedzieć, ale w odpowiedniej chwili zakryła usta dłonią.
Westchnęła cicho, wybrała kierunek. Chciała się wydostać z tej sali.
Upewniła się jeszcze raz, że ma wolną drogę i podążyła w stronę drzwi.
http://www.youtube.com/watch?v=k6M98qmyZ3Q&translated=1
Tym razem jej biegł był szybszy. Kaptur spadł jej z głowy, a włosy zostały rozwiane na wszystkie strony. Black odgarnęła ręką grzywkę, zerknęła za siebie i… dała się złapać.
Lucjusz wykorzystał moment, w którym chciała się odwrócić i zdążył ją wyprzedzić.
- Czego ode mnie chcesz? - zapytała z wyrzutem.
Lucjusz spojrzał na nią zdziwiony.
- Ja? - zapytał ostrożnie - to TY przede mną uciekasz - oznajmił wskazując na wszystkie kolumny.
- Zostaw mnie w spokoju! - rzuciła i chciała odejść.
Malfoy zrobił krok do tyłu, pozwalając by go wyminęła i poszła tam gdzie chciała.
Lucjusz machnął ręką i pokazał jej, że ma wolną drogę.
- I znowu to robisz! - krzyknęła uważnie mierząc go wzrokiem.
Prefekt nie wiedział o co jej chodzi, ale przecież nie mógł się do tego przyznać. Popatrzył z lekkim zdziwieniem na Narcyzę.
- Słucham? - zapytał po chwili.
- Dlaczego za mną biegłeś? - wspomniała.
- Ponieważ, zaczęłaś uciekać… a ja uwielbiam wyzwania - przyznał krzyżując ręce na piersi i opierając się o kolumnę.
- Wyzwania - rzuciła - też mi coś.
- To takie dziwne? - zadrwił.
- Tak! - powiedziała ostro - traktujesz mnie jak… - nie skończyła, ponieważ nie wiedziała jak ma ubrać w słowa to co czuła.
- Jak? - zapytał robią krok do przodu.
- Inaczej - zaczęła - Dlaczego na mnie nie krzykniesz, żebym sobie poszła? Dlaczego mnie nie popchniesz?
- Och, o to chodzi - zaśmiał się machając teatralnie ręką.
- To takie „Pf” i tyle? - zapytała patrząc na jego gesty.
Lucjusz patrzył na nią, nie chciał się odzywać, wiedział, że ta rozmowa nie ma sensu. Do niczego nie prowadziła.
- To takie dziwne dla ciebie - odrzekł - że nie krzyczę na ciebie i cię nie wyzywam? - zapytał - interesujące - wyszeptał podchodząc bliżej.
- Tak - żachnęła się dziewczyna.
- Jeśli ci się to nie podoba - mówił - nie lubię tracić dumy… ale będąc tu z tobą najwidoczniej straciłem czas - kontynuował - zdobyliśmy mistrzostwo, ale zamiast świętować, poszedłem za tobą - podniósł głos - a ty jesteś oburzona, że cię traktuję inaczej!
- Miałam coś innego na my… - zaczęła, ale on jej przerwał.
- Nie, nie… - szeptał - choć przez chwilę nie myśl - prosił.
- Jak śmie… - ponownie zaczęła, a on nie pozwolił jej dojść do głosu.
- Czy do ciebie nie dociera? - zapytał unosząc ręce do góry, by w końcu zrozumiała.
- Może, ale to… - wyszeptała wskazując na jego kołnierzyk, który był ubrudzony od szminki - mówi mi wszystko.
Malfoy szybko zerknął, odpinając swoją koszulę. Następnie przeniósł wzrok na Narcyzę.
- To… to jest NIC - potwierdził.
Black zwiesiła głowę i zrobiła kilka kroków do wyjścia.
- Jeśli TO jest NIC - odrzekła - to nic tu po mnie.
- Zaczekaj, myślę, że… - zaczął coś wymyślać.
- Nasza rozmowa się nigdy nie odbyła - odrzekła pośpiesznie. - nigdy się nie spotkaliśmy, nie znamy się - wymieniała, by dać mu do zrozumienia, jakie ma podejście do całej sprawy.
Malfoy patrzył na nią, nie wiedział co ma powiedzieć. Wziął oddech.
- Dobrze - szepnął i zwiesił ręce.
- Skoro tak - wyszeptała, czuła, że głos jej się łamie - nienawidzę cię! - krzyknęła wybiegając z pomieszczenia.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Narcissa Malfoy dnia Czw 23:51, 20 Sty 2011, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|